Jaki rower?

jaki rower (17)Na wstępie chciałbym wyraźnie zaznaczyć, że nie jestem ekspertem w dziedzinie rowerów i na dobrą sprawę, szczególnie się na nich nie znam, a już zupełnie nie znam się na żadnych technicznych nowinkach, z tej prostej przyczyny, bo mnie one nie interesują.

Na początku opiszę kilka istotnych elementów, na które warto zwrócić uwagę przy wyborze/kupnie roweru, a potem przejdę do przedstawienia swoich doświadczeń z konkretnymi modelami, używanymi na przestrzeni ponad trzydziestu lat. Skupiłem się jedynie na rowerach dwuśladowych, pomijając trójkołowce (choćby takie twory, jak „rower” Marii Lijerstam, którym dojechała na biegun południowy).

Na co zwrócić uwagę przy wyborze/kupnie roweru na dłuższy wyjazd?

Może zacznę od pytania. Czy (z) każdym rowerem da się podróżować po świecie? Na przykład z takim, jak na poniższym obrazku?

jaki rower (26)Na pytanie, czy każdy rower się nadaje, powinienem odpowiedzieć podobnie, jak na pytanie – Kto może pojechać na rowerową wycieczkę?  Odpowiedź brzmi: (prawie) każdy. Jak zwykle, diabeł tkwi w szczegółach. Można pojechać choćby i składakiem, albo kupionym za 200 zł rowerem z supermarketu; wszystko zależy od tego, gdzie jedziemy, na jak długo, w jakim terenie będziemy się poruszać, czy będziemy pedałować po asfalcie, czy po drogach szutrowych/gruntowych, czy będziemy pokonywać długie, strome podjazdy, czy zabieramy dużo rzeczy i jesteśmy samowystarczalni, czy też mamy zapewnioną tzw. bazę noclegową i wyżywienie (bo na przykład jedziemy w grupie z asystującym nas samochodem i nie musimy się martwić o sakwy, namiot, itd.), ile kilometrów dziennie zamierzamy przejechać, jaką porę roku wybierzemy, itp., itd.

jaki rower (18)Podobnie, jak w przypadku namiotu, śpiwora, czy innych potrzebnych rzeczy na wyjazd, należałoby zaznaczyć, że nie ma idealnego roweru, który sprawdzi się świetnie w każdych warunkach. Należy przyjąć pewien kompromis i ewentualnie modyfikować co nieco własny jednoślad, choćby przez wymianę opon (chyba, że stać nas na kilka i mamy rower np.: szosowy, do szybkiej jazdy po ulicy, downhillowy do zjazdów, trekkingowy na wyjazdy, a górski na zawody w Szklarskiej Porębie), siodełka, kół, kierownicy, itp.

Pomimo tego, że idealnego sprzętu nie znajdziemy, to przy zakupie, czy wyborze jakiegokolwiek roweru, warto zwrócić uwagę na następujące detale:

Cena. Na rowerze za 200zł z supermarketu da się skoczyć do sklepu po piwo, albo na działkę za miasto, ale nawet te dwa, trzy kwadranse zużyte na pokonanie krótkiego dystansu sprawią, że na długo odechce nam się jeżdżenia. Rowery z supermarketu są ciężkie, toporne, mają wadliwe hamulce, często zacinające się przerzutki, a wszystkie najważniejsze elementy toczne, które określają i definiują przyjemność odbieraną z jazdy (takie jak piasty, łożyska, suport, jak i opony) są bardzo słabej jakości, przez co koła nie kręcą się odpowiednio i rower po prostu „nie jedzie”. Czy też – jedzie, ale wysiłek włożony w jego rozpędzenie i sprawianie, aby koła jako tako toczyły się po płaskim terenie, można określić eufemizmem – rzeźnia.

Jeśli nie za 200zł, to za ile? Rozsądna cena, za którą można już kupić nowy, odpowiedni rower to 1500zł, choć jeśli kogoś stać, lepiej dołożyć kolejny tysiąc albo dwa i kupić sprzęt za około 3000zł. Wszystko znów obraca się wokół tego – gdzie i w jakich warunkach będziemy nasz rower eksploatować. Droższy sprzęt podniesie komfort płynący z jazdy i obniży ryzyko uszkodzeń. Z drugiej strony, jeśli pojedziemy np. do Tybetu, albo Boliwii na bardzo zaawansowanym technologicznie rowerze i coś się stanie po drodze, jest mała szansa, aby lokalni mechanicy potrafili zreperować usterkę (np. uszkodzony hamulec hydrauliczny).

Rama. W przypadku ramy chciałbym poruszyć trzy kwestie – jej geometrię, materiał, z jakiego jest wykonana i rozmiar. W opisie pomijam rowery poziome, takie, jak choćby ten zamieszczony na zdjęciu poniżej.

speedmachinePodczas podróży kilkakrotnie spotkałem osoby podróżujące tego typu sprzętem, m.in. w Norwegii, Szkocji i Chile. Wszyscy jednomyślnie chwalili ich wygodę, ergonomię jazdy, z drugiej strony narzekali na problemy z podjazdami, szczególnie przekraczającymi 10%. Sam nie jeździłem na tego typu sprzęcie, pozostanę więc przy rowerach „tradycyjnych”.

Geometria ramy określa w pewnym sensie rodzaj roweru, na jakim będziemy jeździć. Może więc to być rower trekkingowy, górski, zjazdowy, crossowy, szosowy, tzw. miejski, czy bmx, choć ten ostatni raczej wyklucza podróżowanie. Przy odrobinie chęci, do jeżdżenia z sakwami można przystosować rower szosowy, czyli popularną kolarkę, ktoś może doda, że zna osoby, podróżujące z sakwami składakiem (czy składakiem z przyczepką), albo dopinające bagaże do rowerów z ostrym kołem (czyli wymuszającym ciągłe pedałowanie – często używanym przez kurierów rowerowych, popularnym także wśród hipsterów), jednak najczęściej wybieranymi rowerami na dłuższe podróże są rowery górskie, bądź trekkingowe.

Rower górski lepiej sprawdzi się w trudniejszym terenie, na bardziej wymagających nawierzchniach, typu żwir, piasek, nie mówiąc już o górskich trasach terenowych. W wielu miejscach na świecie, szczególnie na dużych wysokościach, spotkamy się z tzw. drogą „tarką” i na niej zdecydowanie lepiej poradzi sobie rower górski.

jaki rower (30)Dlaczego? Głównie ze względu na koła, które z reguły posiadają szersze obręcze, a co za tym idzie, łatwiej na nie założyć szersze opony. Lekko pochylona pozycja na rowerze górskim sprzyja jeździe pod wiatr, a mniejsza średnica kół (26 cali, choć są już dostępne rowery górskie z kołami 27.5 oraz 29 cali) ułatwi pokonywanie stromych podjazdów. Na rowerach z kołami o średnicy 29cali nie jeździłem, więc się nie wypowiadam, zainteresowanych odsyłam na ogólnodostępne rowerowe fora internetowe. Poniżej, nie tylko dla sprzętowców, jeden z flagowych modeli 29calowych firmy Rocky Mountain – Instinct 999 MSL.

Wade Simmons Samples the Rocky Mountain Instinct from Rocky Mountain Bicycles on Vimeo.

Coraz większą popularność zdobywają rowery z kołami o średnicy 27.5 cala, szczególnie wśród osób, uczestniczących w najróżniejszych zawodach MTB. Większa średnica kół zapewnia lepszą przyczepność podczas pokonywania zakrętów, wiele osób twierdzi, że zwiększa się również kontrola podczas pokonywania przeszkód na drodze. Ciekawe i szczegółowe porównanie kół 27.5 z 29 i 26calowymi znajdziemy pod poniższym adresem:

Zalety kół 27.5

Wracając do rowerów trekkingowych (z kołami 28calowymi) – mają one z reguły cieńsze obręcze, co jest zaletą na drogach asfaltowych, można bowiem założyć na nie cieńsze opony i zmniejszyć opory toczenia. Poza tym, geometria ramy roweru trekkingowego wymusza bardziej wyprostowaną sylwetkę – rzecz dla mnie niebagatelna, odkąd od dwóch lat mam coraz większe problemy z kręgami szyjnymi, a przez przyjmowanie złej sylwetki na rowerze, dorobiłem się na starcze lata szyjnej przepukliny.

Rower trekkingowy zazwyczaj posiada bardzo wygodne siodełko (oczywiście, do górala też można kupić siodełko „kanapowe”, ale góral, z uwagi na inną geometrię ramy, ma mocniej przesunięty do tyłu środek ciężkości, co znaczy, że tyłkiem bardziej obciążamy siodło, i nie siedzi się na nim zbyt wygodnie). Rower trekkingowy zazwyczaj jest w pełni wyposażony w firmowe dodatki, typu bagażnik, błotniki, światła, dzięki czemu otrzymujemy właściwie sprzęt gotowy do drogi, do którego wystarczy tylko dopiąć sakwy i ruszyć w podróż.

Jeśli chodzi o materiał, z jakiego wykonana jest rama, mamy do wyboru kilka opcji: stal, aluminium, lub włókno węglowe. Ramy wykonane z tego ostatniego bardzo rzadko mają otwory pozwalające na przymocowanie bagażnika, poza tym, pomijając fakt, że jest to materiał bardzo lekki (i bardzo drogi), to niestety kruchy i wrażliwy na uderzenia. Do niedawana popularne były ramy ze stali chromowo-molibdenowej, ale obecnie coraz rzadziej można znaleźć producenta, który używałby tego materiału (a szkoda), pozostajemy zatem przy aluminium.

W razie złamania aluminiowej ramy, w niektórych miejscach na świecie może pojawić się problem z jej zespawaniem, ale nie popadajmy w panikę – jeżdżę na aluminium od dawna, nierzadko w bardzo ciężkich warunkach i jeszcze nigdy nie złamałem ramy. Nie znam też nikogo, kto złamałby swoją (ale to być może dlatego, bo mam niewielu znajomych, choć z drugiej strony prawie wszyscy z nich jeżdżą rowerami, więc powiedzmy, że mogę zaryzykować stwierdzenie – ramy aluminiowe też dają radę).

Ostatnia rzecz odnośnie ram to ich rozmiar. Zazwyczaj rozmiary podawane są w calach (np. 18, 19, 21), zdarza się, że są opisywane symbolami (S, M, L, XL). Ze wzrostem 178 cm i w miarę proporcjonalną długością nóg w stosunku do tułowia, odpowiednią ramą dla mnie jest rama 19-calowa. Oczywiście, wybór rozmiaru jest sprawą indywidualną i powinien być podyktowany osobistymi preferencjami; niektórzy wolą ramy trochę większe, na których mogą się „wyciągnąć”, inni wolą mniejsze (rower jest wtedy zwrotniejszy, no i zajmuje mniej miejsca podczas transportu). Przed zakupem roweru należy koniecznie przejechać się na nim kilka-kilkanaście minut i sprawdzić, czy to jest właśnie to, czego szukamy.

Amortyzator. Tutaj wiele nie pomogę. Dobry amortyzator, który naprawdę „amortyzuje”, jest drogi. W rowerze za 1500zł nie dostaniemy odpowiedniego, będzie to po prostu wielki, ciężki młot (czy też kowadło), które staje się tylko niepotrzebnym bajerem. Jeśli już decydujemy się na amortyzator, dobrze, żeby miał możliwość regulacji skoku i możliwość blokady – przydaje się na prostej, asfaltowej drodze, szczególnie na podjazdach, gdzie ugięcie widelca zmniejsza efektywność podjeżdżania. Blokując amortyzator, nie tłumimy wysiłku wkładanego w bardzo mocne naciskanie na pedały i kierownicę roweru (szczególnie kiedy podjeżdżamy w pozycji „na stojąco”). O tak zwanych fulach – rowerach z przednią i tylną amortyzacją – nie wypowiadam się. Nie jeździłem na takich, najczęściej nie mają one możliwości zamocowania bagażnika, a bagażnik montowany pod siodełkiem nadaje się na wycieczkę do parku, ale nie na wielotygodniowy wyjazd – nośność i trwałość takiego bagażnika jest zazwyczaj zbyt mała.

Koła, czyli obręcze. Jeśli kupujemy drogi rower nie musimy się przejmować jakością kół – będą na pewno wystarczająco dobre. O średnicy już wspomniałem przy okazji wyboru geometrii ramy. Koła 26-calowe, lub 27.5 calowe lepiej się sprawdzą w trudnym terenie – są wygodniejsze na drogi szutrowe, pozwalają też, z reguły, na zamocowanie szerszych opon. Koła 28-calowe lepiej sprawdzą się na asfalcie. Ważniejsza od średnicy jest jakość obręczy. Na kołach 29-calowych nie jeździłem, więc się nie wypowiadam.

jaki rower (33)Najlepiej, aby były dwu, lub trzykomorowe – zwiększa to ich wytrzymałość, co jest bardzo ważne przy obciążonym bagażem rowerze. Jeśli koła nie będą wystarczająco mocne, możemy się spodziewać różnych niespodzianek, jak ta, załączona na powyższym i poniższym obrazku:

jaki rower (2)Opony. To kolejna indywidualna kwestia. Uogólniając: im trudniejszy teren, tym powinny być szersze. Na rynku można znaleźć rowery z oponami o szerokości 5cali i więcej (np. Surly Moonlander) –  dla tych, co wybierają się na pustynię lub Antarktydę. Polski dealer: http://surlybikes.com/index.php/dealers/region/Warsaw

jaki rower (15)

Na podobnym rowerze, przygotowanym przez firmę Surly, Juan Menendez Granados dojechał na biegun południowy, kilka miesięcy wcześniej trawersując Grenlandię.

Granados

Osobiście nie preferuję konkretnych rodzajów opon, choć ostatnio używam modelu Schwalbe Marathon Plus. Jest to opona w dodatkowym wypełnieniem, które zapobiega przebiciom. Oczywiście, jeśli wjedziemy na rozłożoną przez policję kolczatkę, albo wpadniemy na kaktusa, to i Schwalbe niewiele pomoże, ale na kilkucentymetrowe druty, czy pineski, będziemy mogli wjeżdżać do woli.

jaki rower (27)Opona ta jest droga (około 100zł i więcej za sztukę), ale jeśli jedziemy w teren, gdzie możemy spodziewać się ostrych niespodzianek – na pewno warta swojej ceny. Unikniemy w ten sposób niepotrzebnych stresów związanych z przymusowym postojem i łataniem dętek – czy to na boliwijskim Altiplano (gdzie z powodu wysokości trzeba się o wiele bardziej namęczyć, aby dopompować dętkę, a i tak jedzie się ciągle na lekkim flaku), czy w afrykańskim buszu.

jaki rower (1)Hamulce. Coraz popularniejsze ostatnio hamulce hydrauliczne pewnie niedługo zastąpią szczękowe, choć osobiście wolę używać V-braków (czyli szczękowych). Ich bezsprzeczną zaletą jest to, że w razie awarii sam je mogę naprawić. Podczas podróży kilkakrotnie spotkałem osoby (np. w Sudanie, czy Chinach), które przez awarię hamulców hydraulicznych były zmuszone przerwać jazdę i kontynuować podróż, zmieniając środek transportu (busem, albo na pace ciężarówki).

Napęd. Mamtutaj na myśli głównie przerzutki, łańcuch, zestaw tylnych zębatek i mechanizm korbowy (czyli te zębate tarcze z ramionami, na końcu których umocowane są pedały). Pomijam tutaj napędy wykorzystujące tzw. piasty wielobiegowe (posiadające specjalny rodzaj przerzutek). Zainteresowanych odsyłam do strony: http://www.wrower.pl/sprzet/piasty-wielobiegowe-shimano,5436.html

Nie powinno być istotne, czy rower będzie miał 21, 24, 27 czy 30 przełożeń, często określanych mianem biegów, albo nawet przerzutek. Liczba przełożeń (biegów/przerzutek) jest często związana z określoną grupą napędową, np. Shimano Alivio, Shimano Deore i inne (im droższy rower, tym zazwyczaj ma więcej przełożeń). Najczęściej, nowe rowery górskie lub trekkingowe mają od siedmiu do dziewięciu kół zębatych kasety, choć można też kupić rower z dziesięcioma (kaseta – to ta metalowa część na tylnym kole, po której kręci się łańcuch), co w połączeniu z trzema kołami zębatymi mechanizmu korbowego (to ten kawał żelaza z pedałami, po którym też kręci się łańcuch), daje odpowiednio 21, 24, 27, lub 30 kombinacji, czyli 21, 24, 27 lub 30 przełożeń/biegów/przerzutek.

Jeśli kupujemy nowy rower, za powiedzmy 2000zł i wyżej, nie musimy się martwić o napęd (czyli – będzie wystarczająco dobry i nie ma znaczenia, czy jest to SRAM, czy Shimano. Jeśli chodzi o SRAM, nie używałem, więc się nie wypowiadam. Jeśli chodzi o Shimano – pod tą nazwą funkcjonuje kilka rodzajów (czy też grup) napędu i jeśli chcemy mieć porządny, niezawodny system, powinniśmy wybrać co najmniej grupę Alivio, (choć Acera/Altus na mniej wymagających trasach też się sprawdzi). W rowerach, które używam obecnie, posiadam napęd Alivio/Deore (w rowerze tekkingowym) i Deore XT (w rowerze górskim).

jaki rower (32)Siodeko. Ważne, aby było wygodne. Ja lubię miękkie, damskie, szerokie, inni wolą twarde i wąskie. Nie ma innej opcji, jak przejechać się na konkretnym i sprawdzić własne preferencje.

Bagażnik (tylny i przedni). W rowerach trekkingowych, bagażnik tylny, a czasem i przedni, zazwyczaj są już zamocowane seryjnie. Jeśli kupujemy górala, trzeba go będzie dobrać do swojego roweru. Nie oszczędzajmy na bagażniku, gdyż jest to bardzo ważna część wyposażenia wyprawowego. Ma być solidny, nośność co najmniej 25 kilogramów, może być aluminiowy, choć moim zdaniem lepszy jest stalowy.

Bagażnik z przodu pozwala na lepsze rozłożenie bagażu, odciążenie tylnego koła i przesunięcie środka ciężkości, co doceni się szczególnie podczas jazdy w trudniejszym terenie. Wybór bagażników i sposób ich mocowania do widelca (czy to amortyzowanego, czy sztywnego) jest różny. Dobrze jest się upewnić, czy bagażnik na pewno daje możliwość umocowania do widelca amortyzowanego, który często nie ma dodatkowych wypustów na dokręcenie śrub mocujących.

jaki rower (31)Reszta. Poza, moim zdaniem, najistotniejszymi rzeczami, na jakie warto zwrócić uwagę przy kupnie/wyborze roweru, można by wymienić jeszcze kilka: kierownicę, wspornik, sztyca podsiodłowa (czyli rura pod siodełkiem, którą niektórzy, dla większej wygody, montują sobie z amortyzacją), pedały, tzw. rogi na kierownicy itp, uważam jednak, że to już są sprawy drugorzędne, leżące bardziej w kwestii gustów, a o gustach nie będę się wypowiadał.

ROWERY, KTÓRYMI JEŹDZIŁEM

Od dziecka „zajeździłem” kilka rowerów. Kiedy miałem dziewięć lat, przesiadłem się z dziecięcego roweru na dziadkową Ukrainę. Cóż to był za sprzęt! Bez przerzutek, amortyzatorów, świateł, ale za to z doskonale działającym, tylnym, nożnym hamulcem, z pomocą którego żłobiło się kilkunastometrowe zawijasy na zapiaszczonych, polnych drogach. Rower ten był wielokrotnie łamany, raz przyniosłem go do domu dosłownie w dwóch częściach, ale dziadek, z wychudzonym panem Heńkiem, zawsze z powrotem przywracali go do życia. Potem był Jubilat, po nim Universal, szosowy Orkan, aż wreszcie w sklepach pojawiły się górale.

Na wymienionych powyżej rowerach przejechałem tysiące kilometrów, dość powiedzieć, że na pozbawionym przerzutek rowerze marki Universal, o kołach 24 cale, pokonywałem dystanse ponad sto kilometrów dziennie. Mimo wszystko jednak, były one zawodne. Częste problemy z odpadającymi pedałami, suportem, łożyskami, łamiącymi się na spawach ramami, pękającymi obręczami przy próbach pokonania drzew albo większych rowów w lesie, łamanymi szprychami, słowem – zacząłem potrzebować mocniejszego sprzętu.

Kiedy więc na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku zaczęły się pojawiać w sklepach tzw. rowery „górskie”, postanowiłem taki zdobyć. Wakacje spędzone przy cemencie i rozładowywaniu palet z cegłami pozwoliły na kupno pierwszego górala.

Słowo to użyte jest tu oczywiście bardzo na wyrost, bo był to ciężki (choć solidny), jeden z najtańszych modeli Scotta, który wcale nie był szybszy (co początkowo mnie bardzo rozczarowało) od dziadkowej Ukrainy.

jaki rower (13)Z czasem dostrzegłem jednak jego plusy – jechało się na nim przyjemniej, koła jakby dłużej i lżej się toczyły, przez cztery lata używania nie udało mi się złamać chromowo-molibdenowej ramy (choć złamałem aluminiową kierownicę), no i najważniejsze – miał przerzutki, więc łatwiej pokonywałem wzniesienia, które na Ukrainie były często „nie do zrobienia”.

Włochy rok 1996Ten Scott zresztą i tak był o niebo lepszy od innego górala – polskiego Rometu – który co prawda się toczył, ale przyjemność z jazdy była bardzo dyskusyjna. Rower był ciężki, usterkowy, miał słabo działające, piszczące hamulce, niewygodne siodełko, za małą kierownicę i ciągle odpadające i klekoczące błotniki. Złych wspomnień związanych z Rometem nie przyćmi nawet fakt, że tym rowerem, razem z kilkunastoma innymi osobami (w ramach nagrody za wygrany w 1992 roku konkurs Wakacje na dwóch kółkach, organizowany przez Henryka Sytnera z radiowej trójki) jeździliśmy po Hiszpanii, Andorze i Majorce.

jaki rower (7)To, że akurat kupiłem Scotta, a nie inny sprzęt, było zupełnym przypadkiem. Po prostu znałem tylko jeden sklep w stolicy (założony przez Czesława Langa), gdzie, poza góralami firmy Scott, można było kupić tylko rowery szosowe, głównie włoskich marek. Wybrałem więc jeden z najtańszych – model Peak. Przejechałem nim ponad czterdzieści tysięcy kilometrów i poza wymianą opon, klocków hamulcowych, szprych i napędu, był to sprzęt właściwie bezusterkowy. Drugi rower, jaki nabyłem, był tej samej firmy, być może zakupiony z sentymentu, a może z lenistwa, choć tak naprawdę, to chyba głównie za sprawą pana Zbyszka z serwisu Scotta, który serwisował mój poprzedni rower.

jaki rower (24)Nowy Scott, model Tampico, był już trochę lepszy, jeśli chodzi o zastosowany w nim osprzęt, ale zdecydowanie nie był to rower z górnej półki. Rowerem tym przejechałem kolejne czterdzieści tysięcy kilometrów, objeżdżając kilkakrotnie Alpy, Włochy, Francję, Belgię, Norwegię, Danię, Estonię, Łotwę, Litwę, Anglię, Szkocję i Islandię.

bonette

Mniej więcej w wieku trzydziestu lat, zacząłem mieć pierwsze problemy z kręgami szyjnymi – za sprawą pozycji, przyjmowanej na górskim rowerze, wymuszającej wygięcie szyi.

iceland

Zgodnie z sugestią lekarza, sprzedałem górala i kupiłem rower trekkingowy – model Scott Atacama, na osprzęcie Shimano Alivio/Deore. Czym się różnił od poprzedniego? Był już właściwie przygotowany do dłuższego wyjazdu z sakwami. Miał bardzo solidny bagażnik, duże, dwudziestoośmiocalowe koła z mocnymi obręczami, bardzo wygodne, szerokie siodełko, ale najważniejszą zmianą dla mnie była geometria ramy – przypominała czasy dziadkowej Ukrainy. Rower wymuszał bardziej wyprostowaną pozycję, z racji czego przestałem mieć kłopoty z kręgosłupem (do czasu, gdyż ponowiły się one ponownie po wyjeździe na Alaskę w 2011).

jaki rower (10)Rower ten jednak słabo radził sobie w trudnym terenie, nierzadko zmuszając mnie do zaprzestania jazdy. W Indiach, na drodze Manali-Leh, często musiałem spacerować, bo zarówno pokryta grubym żwirem nawierzchnia, jak i strome nachylenia nie pozwalały na pedałowanie.

jaki rower (12)Przed wyjazdem do Tybetu postanowiłem zatem kupić nowy rower górski. Pewnie znów kupiłbym Scotta, gdyby nie okazja na Allegro – za 1600 zł kupiłem sprzęt marki Dynamics, cały na osprzęcie Deore XT (jedna z najlepszych, najsolidniejszych i trwałych grup Shimano, wyżej od niej jest już tylko Deore XTR), z ręcznie wykonanymi spawami, którego cena katalogowa wynosiła 5000zł. Jedynym jego minusem były hamulce hydrauliczne, które zamieniłem na szczękowe, wymieniłem również siodełko i pedały z systemem SPD (system z mocowanymi butami do pedałów) na zwykłe z noskami.DCF 1.0To właśnie ten rower, który zostawiłem w Chinach, by potem wrócić po niego i przejechać Tybet i Nepal zimą 2007 roku (zainteresowanych historią, odsyłam do książki „Campa w sakwach, czyli rowerem na dach świata”). Rok później byłem z nim w Andach. Rower ten przejechał też Kirgistan, Rumunię, Ukrainę, a raz wystartowałem na nim w zawodach MTB (zawody w Otwocku, które rozpoczęły i zakończyły moją krótką karierę zawodnika).

Rower ten obecnie trochę przerobiłem – przód ma bardzo wysoki wspornik i szeroką, jaskółczą kierownicę. Wszystko z powodów powracających problemów z kręgami szyjnymi. Podnosząc kierownicę uzyskałem bardziej wyprostowaną sylwetkę.

DCIM100GOPRO

Jeśli chodzi o niezawodność i przyjemność płynącą z jazdy, był to i pozostaje dla mnie najlepszy rower „wyprawowy” – niestety ostatnio, z powodu nawracających problemów w kręgosłupem, wróciem do roweru trekkingowego – starego Scotta Acatama, który również został trochę przerobiony. Wymieniłem widelec i kierownicę, aby jeszcze bardziej wymusić wyprostowaną sylwetkę podczas jazdy.

jaki rower (29)Tym przerobionym Scottem Atacama przejechałem Gruzję i Meksyk w 2012 roku, Katalonię w zimie 2013 roku, z nim też wybrałem się w podróż z Alaski na południe, jesienią 2013 roku (podróż przedwcześnie zakończoną, po złamaniu rzepki kolanowej). Na rowerze tym kontynuowałem wycieczkę z USA do Patagonii, która to wycieczka zakończyła się w marcu, 2015 roku.

nowe 106 (1024x683)Tak się złożyło, że nie zawsze jeździłem na swoich, sprawdzonych rowerach. Biorąc udział w projekcie Afryka Nowaka (www.afrykanowka.pl), jechałem na przygotowanym na potrzeby projektu rowerze marki Brennabor. Sprzęt miał znieść wielomiesięczne katowanie po afrykańskich bezdrożach. Cały na doskonałym osprzęcie Deore XT, zaopatrzony w pancerne obręcze, spisał się doskonale. Jedynym minusem były dołączone do niego przyczepki ExtraWheel, ale o tym może przy innej okazji.jaki rower (16)Innym niesprawdzonym wcześniej rowerem był prawie składak marki Oxford, kupiony w sklepiku w Chile, którym zamierzałem przejechać tysiąckilometrowy odcinek, zwany Carretera Austral, łączący Puerto Montt i Villa O’Higgins. Z Polski zabrałem tylko bagażnik, parę dodatków, sakwy i kilka rowerowych narzędzi.

Był to bardzo zły pomysł, aby kupować tani, miejscowy rower, bowiem po kilku dniach jazdy, właściwie wszystko w nim się popsuło – i przerzutki i hamulce, do tego elementy toczne były słabej jakości, dość powiedzieć, że to, co miało być miłą, kilkutygodniową, spokojną przejażdżką, okazało się być jakąś wielką wyrypą, a wysiłek włożony w codziennie pokonywanie trudnego terenu, skutecznie przyćmiewał i tak nikłą przyjemność, płynącą z samej jazdy. (Zainteresowanych historią, odsyłam do książki: Makaron w sakwach, czyli rowerem przez Andy i Kordyliery).

jaki rower (35)Jazda na tym przymałym i zawodnym rowerze, skutecznie odbierającym radość czerpaną z podróży, utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że warto wcześniej wypróbować sprzęt, jakim będziemy pokonywać wielokilometrowe etapy i najlepiej jest jechać na sprawdzonym, dobrym, odpowiednio przygotowanym rowerze. Przed każdą wycieczką, czy to mniejszą, czy wielotygodniową, warto zrobić przegląd w serwisie rowerowym, albo zrobić to samemu, jeśli oczywiście posiada się odpowiednie umiejętności.

Ostatnim rowerem, jaki chcę przedstawić, był kolejny Scott, kupiony z myślą o wielomiesięcznej, jesienno-zimowej podróży przez Kanadę i USA w 2011 i 2012 roku: model Scott Sporster20. Kolejny bezawaryjny sprzęt, który mógłbym polecić na dłuższe wyjazdy, choć od roku 2013 zaczęto w nim montować hamulce hydrauliczne (mój miał szczękowe, które, jak już pisałem, mają tę zaletę, że w razie awarii, lub konieczności wymiany klocka hamulcowego – jestem w stanie sam się tym zająć). Rowerem tym już nie jeżdżę, dla mnie był trochę za mały (rama M) i wymuszał zbyt pochyloną sylwetkę.jaki rower (23)Podczas podróży do Kanady w 2011 roku, spotkałem Japończyka, którego rower w niczym nie przypominał tego, jaki przychodzi nam do głowy, gdy myślimy o rowerach na wielomiesięczne wyjazdy. Miał słabe koła, mizerny napęd, nie miał amortyzatora, ani koszyczka na bidon, nie miał nawet porządnego bagażnika, a ten zamocowany pod siodełkiem, był podtrzymywany przez dwa niedbale dospawane metalowe pręty.

Co więcej, Japończyk Joshi jechał bez sakw, a cały jego bagaż mieścił się w wielkim worze i kilku siatach, a mimo to, człowiek ten przejechał w dziewięć miesięcy dwadzieścia siedem tysięcy kilometrów (!), startując w Ushuaia w Argentynie, a kończąc w Anchorage na Alasce. jaki rower (22)Mam nadzieję, że ta garść informacji pomoże Państwu wybrać jakiś odpowiedni bicykl dla siebie – taki, którym się będzie po prostu przyjemnie jeździło, który pozostawi jak najwięcej dobrych wspomnień i który pozwoli realizować najśmielsze rowerowe marzenia, choć takiego bakflipa Kelly McGarry raczej by na dziadkowej Ukrainie nie zrobił:)

  1. Świetny artykuł! Ja powoli przymierzam się do zakupu dobrego roweru, takiego na dłuższe wyprawy, ale raczej w cywilizowanych miejscach 🙂 Wychodzi więc na to, że trzeba rozglądać się za jakimś dobrym trekkingowym rowerem. Mój Hercules pójdzie w odstawkę 🙂

    Czy wrzucisz informacje dotyczące wyboru całego osprzętu podróżniczego? Czyli jakie sakwy kupić, ew. inne rzeczy przydatne przy podróżowaniu rowerem – nie wiem, koszyk? Na co zwracać uwagę przy zakupie itd. 🙂

  2. Witam.
    Od dłuższego czasu interesuję się rowerami, uwielbiam je od dziecka i przerobiłem już kilka, niewątpliwie moje doświadczenie jest duużo mniejsze od Twojego. Aktualnie na co dzień latam po Poznaniu na ostrym kole (nie jestem jednak hipsterem 😀 ) ale mam też fajnego trekkinga pegasus. Moim marzeniem jest podróżowanie!!! Podróżowanie po całym Świecie i zaglądanie w najdalsze zakątki, dopiero przymierzam się do jego realizacji, robię sobie małe trasy, testuję własne ciało itd. Do tej pory jeździłem trekkingiem, ale planując następną (dość długą podróż) zastanawiałem się nad szosówką, ze względu na to, że trekking mnie męczy (porównując ostre koło do załadowanego trekkinga) chciałbym pojechać w podróż 2 tys. km. trudno mi jest wyobrazić sobie taką trasę na szosowce, ale nie szkodzi zapytać ;p składać szosówkę czy trekkinga? Może to trochę głupie pytanie a oczywistą odpowiedzią jest trekking, ale nie jeździlem szosówką w dalsze trasy więc pytam. Czy mógłbyś mi podać swój adres @?

    P.S. Fajny tekst 🙂

    Pozdrawiam

  3. Swietny tekst. Mam trzy rowery, fulla (Giant Warp), gorala (Scott Boulder) i wyprawowy HiBike (Jack) i musze powiedziec ze Scott ktory ma osiemnascie juz lat dalej jest moim ulubionym rowerem. Typ hamulcow ktore opisujesz i sa widoczne przy Twoim Scott’cie nazywaja sie cantilever i sa chyba najlepszymi hamulcami wymyslonymi do roweru. Jestem b. starym kolarzem i cos o tym wiem. Nie chce sie wierzyc ale sa lepsze od hydraulicznych (i jak mowisz prostsze w obsludze). Mam nadzieje ze bol szyi ustanie, czego szczerze zycze. Mi dokucza w dolnych partiach plecow, ale u mnie to chyba niestety juz wiek. Pozdrawiam wszystkich sakwiarzy i do zobaczenia na trasie.

  4. „(…) wysiłek włożony w jego rozpędzenie i sprawianie, aby koła jako tako toczyły się po płaskim terenie, można określić eufemizmem – rzeźnia.”
    Ja na moim supermarketowym (dokładnie z Carrefoura za 400zł), 15-letnim no-name’ie wystarczy, że skoczę (no, takim mniej spacerowym, a bardziej szybkim tempem) 12km z Gdańska do Gdyni, a już jestem nieźle zmachana…Muszę zadać sobie ważne pytanie – czy to jeszcze jakość roweru, czy jednak już moja kondycja ;D

  5. Witam Piotrze… dziękuję za info, szczególnie o namiotach, bene! wszyscy jesteśmy zalatani, a tempo życia i technologie oraz pomysły cały czas nowe. W związku z tym, że przygotowuję kilka wypraw (pierwsza 3-tygodniowa w tym roku Hiszpania-Portugalia) dużo czasu poświęciłem ostatnie 1-1,5 roku na gromadzenie informacji, przygotowanie list/osprzętu itd. Do rzeczy: coraz więcej producentów wraca do ram CR-MO, solidne ramy czy też rowery są drogie ale i wytrzymałe, komfort i osiągi znacznie lepsze. Są już firmy wyłącznie wyspecjalizowane w rowerach 'wyprawowych” 28″ i 29″. Faktem jest że rower trekingowy to wygoda na wielotygodniowe wyprawy, góral (MTB) jeśli już to polecam 29″, szczególnie na długie trasy, wystarczy dobrać odpowiednie opony. Ścigałem się na 26, więc przesiadka na 29″ i kilka długich tras 1-2 lata temu bezprzecznie bije na głowę rowery 26″. Tak jak Piotr piszesz – nie ma co kombinować z karbonem – poszukać dobrej ramy 29″(solidne ważą ok. 2,0kg). Ale masz rację, na wyprawę można również rowerem za 2000,-, to tylko kwestia nastawienia i pasji – dowodem jesteś Ty Piotrze. Ps. Opony: w zasadzie 29″ ma te same ERTRO co 28″ więc większość opon 28″ można założyć z powodzeniem na obręcz 29″ (przetestowane: Schwalbe i Continental). To Twój portal/blog a się rozpisałem, więc proszę o wybaczenie.

  6. Cześć! Ja mam do Ciebie Piotrze techniczne pytanie. Czy rower wyprawowy powinien według Ciebie mieć amortyzowany przód czy raczej sztywny widelec. Wiem, że przejechałes na obydwu typach wiele kilometrów . Miło pozdrawiam Maciek.

    • Według mnie to bardzo indywidualna kwestia, w dużym stopniu uzależniona od tego, dokąd się wybierasz. Jeśli będziesz poruszał się głównie asfaltem, to lepszy będzie sztywny, jeśli po trudniejszym terenie, to lepiej sprawdzi się widelec amortyzowany. Najlepiej chyba mieć widelec amortyzowany z blokadą skoku. Jak poruszasz się po ubitych drogach, to go zablokujesz i jedziesz na sztywnym, a kiedy wjedziesz w teren, to go odblokujesz i będziesz miał większy komfort z jazdy. Pozdrawiam

  7. Super artykuł dzięki. Sama mam od lat męskiego górala którego uwielbiam, ale juz nie mogę na nim jeździć również z powodów chorego kręgogłupa szyjnego. Rehabilituję sie kilka razy w roku, migreny mam ciągle….Dumałam co kupic bo już nie daje rady…i juz wiem dobry cross plus wymiana wspornika. :)))

  8. Dziękuję Bardzo Piotrze,
    szykuje się do jazdy z Frankfurtu M. do Portugali…ca 3000 km.
    Zamówiłem już rower Treking z przekładnia Pinion….zastosuje kilka Twoich uwag i wskazówek.
    Dam znać jak poszło..Pozdrawiam

  9. Witam Piotrze Przymierzam się do kupna roweru „wyprawowego” Marin four corners gravel i mam mały problem z dobraniem wielkości ramy. Z tabeli rozmiaru podanej przez producenta M 168 – 178 / 47cm 17.5/18″
    L 178 – 185 / 50cm 19″
    Przy moim wzroście 178 jestem na rozdrożu. Normalnie celował bym w rozmiar M ale ze względu na problemy w odcinku lędźwiowym i piersiowym (przepukliny) szukam wygodnej pozycji. Przeczytałem, że w większej ramie, można bardziej rzeźbić w ustawieniach. Mamy taki sam wzrost i też szukam komfortu. W co Ty byś celował na dłuższe podróże? Pozdrawiam

    • Dziękuję za zaufanie, jakim mnie obdarzyłeś. Nie wiem, czy pomogę w zakupie, ale chętnie dodam swoje trzy grosze w temacie konkretnego modelu roweru, o który zapytałeś.
      Zajrzałem na kilka stron internetowych i obejrzałem poniższy film:
      https://www.youtube.com/watch?v=oba0yvwFGC0

      Przepraszam za szczerość, ale ja na tym rowerze nie pojechałbym nawet do parku. Dlaczego? Ma bardzo nisko ustawioną kierownicę, a ja mam przepuklinę w kręgach szyjnych, którą sobie wyhodowałem, jeżdżąc kiedyś przez lata na rowerach o podobnej geometrii, podobnie nisko ustawionych wspornikach, jak i samej kierownicy. Wychylałem szyję przez lata i teraz muszę uważać.
      Piszesz, że sam masz przepuklinę w kręgosłupie – tym bardziej zastanowiłbym się nad kupnem roweru, którego rama i ustawienie kierownicy będzie wymuszać prostą sylwetkę, a nie pochyloną.
      Na filmie, którego link podałem powyżej, można usłyszeć (ok. 6 minuta), że rower posiada „kanapowe” siodełko. Jakieś zupełne nieporozumienie. Siodełko jest wąskie i wydłużone, do „kanapy” bardzo mu daleko.
      Dziwne jest również to, że ten niby „wyprawowy” rower, nie jest fabrycznie wyposażony w bagażniki (choćby tylny – dedykowany pod wywiercone w ramie dziury), i nie posiada błotników, które wcale nie tak łatwo dobrać, aby były odpowiednio długie i rzeczywiście działały zgodnie ze swoim przeznaczeniem.
      Hamulce – po co montować tarczowe, skoro i tak są tylko mechaniczne? Tylko komplikuje to naprawę w razie usterki.
      Stalowa rama być może pochłania drgania lepiej, niż aluminium, ale w drodze nie ma to większego znaczenia, a jeśli nawet materiał zastosowany do budowy ramy ma mieć znaczenie – to na stalowym rowerze gorzej się jedzie, bo jest… cięższy, co szczególnie odczujemy na długich podjazdach.
      Jak coś ma się złamać, to i tak się złamie. Od (prawie) zawsze jeżdżę na rowerze aluminiowym. Ten, którego używam ostatnio, ma przebieg 80 000 km, 15 lat i działa i nie zamienię go na żaden inny, dopóki będzie działał. Dlaczego? Dlatego, bo jest wygodny. I to powinno być pierwszym kryterium przy zakupie jakiegokolwiek roweru na „wyprawę”. Wygoda. Pytanie mnie o rozmiar ramy nie ma więc większego sensu. Musisz sam wsiąść na rower i sam się przekonać, jak się TOBIE jeździ.
      Nie wiem, gdzie się wybierasz i na jak długo. Jeśli na miesiąc, to raczej nie odczujesz większej różnicy pomiędzy rozmiarami, podobnie jak nie będzie Ci przeszkadzać nisko umocowana kierownica.
      Osobiście, nie wyobrażam sobie kupna ŻADNEGO roweru (nawet na weekendowe wycieczki do lasu) bez wcześniejszego przymierzenia i przejechania się na nim choćby przez pięć minut – sprawdzenia jak się siedzi, jak jedzie, co przeszkadza. Także – siadaj na rower i sam sprawdź, czy Tobie on odpowiada.
      Pozdrawiam serdecznie.
      Piotr

  10. Pingback: Sprzęt na długi wyjazd rowerowy | zamiejscowi.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *