1. Piotrze, przejrzałem Twój 'blog’ i zdjęcia – wygląda, że pomimo 'f… pogody’ bawisz się nieźle:)
    3-maj się i nie daj dogonić prawdziwej zimie – oby do Meksyku…!

    Pozdrawiam Cię serdecznie z lekko pochmurnej, lecz przyjemnie ciepłej Pretorii,

    Andrzej Morstin z Rodziną

  2. Pełen szacunek i podziw! Podziwiam twoją odwagę życia w zgodzie ze sobą i odnalezienia własnej ścieżki serca 🙂 pozdrawiam i powodzenia!

  3. Podziwiam Cię za odwagę i pasję z jaką realizujesz swoje marzenia oraz za radość życia. Od kilku lat śledzę Twoje rowerowe poczynania, a teraz dzięki Twojej stronie internetowej jestem jeszcze bardziej na bieżąco. Na pewno niełatwo jest tak żyć inaczej niż wszyscy ale z pewnością warto…
    Twój optymizm jest zaraźliwy, mnie w każdym razie zawsze pomaga.
    Bardzo lubię Twój blog i oczywiście oddałam na Ciebie głos …
    Trzymam kciuki za Twoje sukcesy ….edyta

  4. Podziwiam cywilną odwagę i determinację. I zazdroszczę bogatego duchowego życia. Dajesz przykład innym, że nie tylko pieniądze są ważne i nie zawsze przynoszą szczęście i spełnienie. Od wielu lat jestem zapalonym rowerzystą, i wiem jak ważny jest rower dla takich jak Ty osób. Z pozycji dwóch kółek niemalże organoleptycznie smakujesz zmieniającą się wraz z przejechanymi kilometrami przyrodę. Ogarnia cię stan euforii i zapominasz o bieżących troskach. Czekam na Twoje książki i relacje z podróży.

  5. Zastanawiam się czy czujesz to samo, gdy jesteś przez dłuższy czas w jednym miejscu… 😉 To takie śmieszne uczucie, jakby od środka coś człowieka rozrywało… to wrażenie stałego, niezaspokojonego pragnienia. ;D Sama podróżuje pieszo 😉 Wolę tą formę zwiedzania świata i to uczucie, że każdy nowy krok to nieskończone możliwości 😉 (aż trudno się zatrzymać).
    Pozdrawiam Cię Włóczykiju i życzę nieskończonej drogi. 😉

  6. Jestem, ciągle pod wrażeniem Twoich niedzielnych, łódzkich opowieści.
    Podziwiam i zazdroszczę i chociaż sam jeżdżę to Twoje wyprawy to dla mnie hardcore .
    Początkujący chociaż nie najmłodszy sakwiarz.

  7. Cześć
    Pamiętam jak zaczynałeś z Pawłem, nie wiedziałem, że CIę to tak wciągnęło. Jestem pod wrażeniem. Najpierw wygrana w radiu rowerem po Hiszpania, później Wasza wspólna wyprawa do Norwegii i Austrii. A teraz no proszę cały świat pokonujesz na tych swoich dwóch kółkach. Wielki szacun Piotrek – trzymam kciuki za dalsze wyprawy i powodzenia:)

  8. Witam,

    Oglądam właśnie Twoje zdjęcia z Rumunii i przypomina mi się moja wyprawa rowerowa, przez ten kraj. Rumuńskie Karpaty, w tym polska wioska Poiana Miculi, to jedne z najpiękniejszych miejsc jakie widziałam.

    Pozdrowienia od ekipy rowerowej z Wrocławia: Sokolik Bike Team 🙂

    • Hej! Też byłam w Rumunii, tyle że rok wcześniej. Zdjęcia mamy dość podobne. Spędziłam kilka dni w Pojana Mikuli i zgadzam się, że to niesamowite miejsce. Pozdrawiam serdecznie!

  9. Wlasnie przeczytale w kilka dni twoje dwie kasiazki i jestem pod wielkim wrazenie po prostu te ksiazki sa zarabiste ,nie jestem milosnikiem ksiazek ale te wciagnalem jak przyslowiowy makaron.Podziwiam Cie i troszke zazdroszcze,zycze kolejnych wypraw i czekam na kolejne ksiazki
    pozdrawiam

  10. Wyrazy uznania za wytrwałość! Życzę jak najmniej przeszkód w dalszej realizacji tej niesamowitej pasji. Również uważam, że zdjęcia są na na prawdę wysokim poziomie. Nie tylko ze względu na niesamowite scenerie, atrakcyjność fotografowanych obiektów samych w sobie, ale też znakomite wyczucie i umiejętności fotografa. Pozdrawiam, Paweł

  11. Witam!Nie wiem nawet jak to się stało,że trafiłem na Twoją stronę przesympatyczny człowieku!A to to tylko sugestia z przeczytania kilku fragmentów tego co robisz w życiu,i przykład na to,że życie nie musi być takie proste jakiego wszyscy podświadomie pragniemy i bombardowane tymi wszechobecnymi aksjomatami o wspaniałym żywocie z rodziną pełną pulchnych dzieciaków,i zasadzonym drzewie w ogrodzie pięknego domu itd……..Dzisiaj pierwszy raz usłyszałem,a raczej wpadłem na Ciebie bardzo pozytywnie odstającego od normy faceta i od razu szary i nieobfitujący w jakąś pozytywną perspektywę dzień zmienił mi nagle podświadomość.(Jestem zawodowym muzykiem i pewnie też jestem trochę pokręcony,ale to co robimy to nałóg,a Frank Sinatra powiedział”Życie byłoby nudne bez radzenia sobie z nałogami”dlatego już sapie ze szczęścia ,że jest taki ktoś i dawaj Piotrek radę!!!!

  12. A ja lubię takie drzewa – dlatego, że nikt ich nie lubi w takim okresie.
    Pomyśl sobie jak temu drzewu robi się smutno gdy tak z żalem ludzie na nie patrzą, a one zachwycają swoim pokrojem, korą oraz życiem, tylko w środku.
    I mówię Ci to ja – student ogrodnictwa.
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

  13. Zdjęcia super, dzieci jak wszędzie urocze, ciekawskie, no i czasami natrętne, o czym przekonałam się czytając „Campa w sakwach”, którą gorąco polecam! Pozdrawiam U.

  14. Moja córka taka jest jak na tym obrazku. To ptaszysko nie może usiedzieć w miejscu, pół roku już jej nie widziałem. Ciągle w ruchu, ciągle spędza czas na aktywnościach – dla mnie człowieka starej daty to nie do pomyślenia. Ale, świat idzie do przodu.

    Rozgadałem się. Pozdrawiam autora bloga.

  15. Cała prawda, cała prawda 🙂 Niestety jakość kosztuje, ale nie tylko jakość zdjęć, ale także jakość wykonania. Jakość materiałów, ergonomia – która jest bardzo, ale to bardzo ważna, szybkość działania i to właśnie często nieuchwytne „coś”.

    Nawet małpką za 200 zł można zrobić genialne zdjęcie, ba! smartfonem nawet. Ale nie oszukujmy się, przyjemniej je zrobić lepszym sprzętem 🙂

  16. Byłam na Wachlarzu i wcale nie odebrałam tego, co mówiłeś jako łatwego spędzania czasu. Na pytania Ani czy ona też może wsiąść na rower i pojechać gdziekolwiek odpowiedziałeś, że tak i że może, że jeśli ma sprawne ręce i nogi, to da radę. Może na początek pokonywane przez nią dystanse będą mniejsze, ale da. Że nie zawsze jest łatwo i przyjemnie, że nie zawsze jest gdzie spać. Trzeba mierzyć siły na zamiary, jak to w życiu. Zgadzam się, że dużo z naszych barier tkwi w naszych głowach.

    Nie warto pozbywać się uśmiechu podczas prezentacji – bo pokazywanie trudów to jedno, ale pokazywanie też dlaczego warto je podejmować najbardziej motywuje. Oczywiście przy założeniu, że nie są to uniwersalne rzeczy i każdy czerpał radość z czegoś innego.

    Zgadzam się, że nie można dokonać wyboru za kogoś. Można go zainspirować do tego, żeby spróbował znaleźć swoją drogą i swój sposób podróżowania i poznawania świata. To może pomóc mu wstać z kanapy. A takie spotkanie jak poniedziałkowe pokazuje, jakie próby można podejmować.

  17. Zabawna ta pani – ciekawe, czy ma dzieci? Jeśli ma, to chętnie zapytałbym ją po co je rodziła – przecież teraz może im się coś stać, jak się już urodziły 😉 Ergo – zupełnie nieodpowiedzialna postawa taki np seks.. 😉
    Logika to wspaniała rzecz, jednak lepiej, jeśli czasem ustąpi zdrowemu rozsądkowi. Zresztą tej pani raczej chodziło o jej własne podróże – najwyraźniej źle by się stało, gdyby tak każdy mógł się pochwalić tym samym co ona..

    Super idea z tym kącikiem porad – dla mnie na pewno – zamiast kupować badziewie dziesięć razy i wydać krocie by dojść do jakiegoś rozsądnego zakupu, lepiej od początku korzystać z rad doświadczonego kolegi. Dla mnie to oczywiste.

    A jeśli ktoś (mam nadzieję, że nie ja;) np. wlezie w poleconych przez Ciebie butach na jadowitego węża… no cóż.. Wąż raczej na pewno będzie wkurzony niezależnie od marki i typa 😉

  18. Zawtóruję Agnieszce – nie wydaje mi się by ktokolwiek po wysłuchaniu nawet stu historii nagle rzucił wszystko i na składaku od babci, w klapkach i czapeczce ruszył zimą przez Himalaje :]

    Wszystko wymaga czasu, wszystko wymaga przygotowania, wszystko wymaga cierpliwości. Nie da się ot tak przejechać rowerem dookoła Polski, ale po pół roku cierpliwego rozjeżdżania się – czemu nie :]

    Osobiście wydaje mi się, że niektórzy po prostu mają „to coś” w sobie co ciągnie ich gdzieś dalej. Inni odkrywają swój mały wszechświat w okolicy w której mieszkają, innym dobrze jest z piwem na swojej kanapie. I każdy ma do tego święte prawo.

    Życie i tak minie, po nas i tak nic nie zostanie, ale co się zrobi dobrego dla siebie to nasze. Bo przecie „instynkt życia przeszkadza nam poczuć jego nieistnienie.” Konstantinos Tsatsos

  19. Należy być chyba uczciwym w swoich pokazach i opowieściach – przedstawiać po prostu dwie strony medalu – zarówno radości, błogość, chwile wytchnienia, jak i smutki, zmęczenie czy trud podróżowania. Raz jest lepiej, a raz gorzej 🙂 Tak, banalne, ale właśnie tak to wygląda. Pokazuj więc dużo uśmiechu – to wszystkim się przyda, ale nie zapomnij wspomnieć o tych mniej wesołych aspektach wyjazdów.

    Na dział z poradami także czekam i przyznaję – bardzo się przyda.

  20. Piotrze przepiękne zdjęcia i styl pisania – mnie chwyta za serce. Mimo, że podróże są mną, a może raczej wewnątrz mnie, to jednak ta dusza humanistki-polonistki też tkwi głęboko i każe wybierać to pisanie bardziej literackie, twórcze. Takie jak Twoje. Może jest trochę racji w tym, że nie trzeba szczęścia szukać gdzieś daleko. Wielu znajduje je blisko.Wciąż się nad tym zastanawiam i drążę temat. Teoretycznie ja też to szczęście znalazłam blisko, tę dłoń, ale mimo wszystko w większej części znajduję je bardziej z dala od domu, gdzieś na drugim końcu świata. I nie potrafię znaleźć na to lekarstwa. Podróżowanie to choroba nieuleczalna i na pewno zaraźliwa. Miłego pobytu w „czterech kątach”.

  21. Ktoś wyżej, trafnie zauważył – możesz pokazać prawdziwy obraz swojej podróży. Życie nie jest tylko kolorowe i uśmiechnięte, tak samo jak podróż. Są trudne momenty. Są i piękne momenty. Uczciwie jest pokazywać pełny obraz.

    Widziałem Twój pokaz w Starym Sączu i po pierwszym entuzjaźmie, przyszła chwila na refleksję. Brakowało mi chwil, które uzupełniały by drugą stronę medalu tej podróży. Aby pokazać wysiłek, pot, zwątpienie nie trzeba z tego robić SUPER-HIPER-EXTREMALNEJ WYPRAWY – bo i po co popadać ze skrajności w skrajność? Umiesz pokazać uśmiech i radośc, na pewno też umiesz pokazać ciemniejsze strony podróży.

    Osobiście nie mam żalu do osób, które sprzedawały mi kilka lat temu Amerykę Łacińską jako piękną, kolorową krainę pełną Indian i zabytków Inkaskich. Ale gdy doświadczyłem porwania w La Paz, przestałem ufać tylko kolorowym pokazom, opisom, historiom sprzedawanym po powrocie z wojarzy przez wielu turystów/podróżników/celebrytów – zwał jak zwał.
    Dziś sam inspirując innych, nie zapominam o odpowiedzialności za swój przekaz i konsekwencje z niego płynące. Wydaje mi się to bardziej uczciwe.

    • Andrzeju, bardzo dziękuję za komentarz. Mam nadzieję, że te ciemne strony podróży, jeśli tylko ich doświadczam, mimo wszystko mają swoje odzwierciedlenie w pokazach, we wpisach na stronie, jak również w książkach, ale nie mnie to oceniać, tylko czytelnikom. Być może jest to kwestia proporcji i indywidualnego odbioru. Nie zamierzam tej proporcji burzyć i nadal, niezależnie od tego, ile w moich wyjazdach będzie bólu, potu, krwi i łez, częściej chcę pokazywać uśmiech, radość, choćby i naiwność.
      Jeszcze kilka słów odnośnie „prawdziwości”, czy też „autentyczności” przekazu: Czytając tekst, czy też idąc na pokaz slajdów, człowiek ma już jakieś swoje oczekiwania, a ocena jest zawsze subiektywna, zakrzywiona przez „ja” danej osoby. Moim zdaniem „prawdziwość” podróży, a tym bardziej „prawdziwość” przekazu nie istnieje, bowiem sposób, w jaki opowiem o swoim wyjeździe, jest wypadkową najróżniejszych zmiennych – samopoczucia, zdrowia, antycypowanej publiczności, a choćby i pogody. Już dawno moi znajomi zauważyli, że często pokazuję te same zdjęcia, a buduję do nich inną opowieść. Niby ta sama podróż – a za każdym razem jakby inaczej przekazywana, przeżywana, a niewątpliwie różnie też odbierana.
      Tak ekstremalnych sytuacji, o jakich piszesz, jak porwanie, czy napad, nigdy nie doświadczyłem, dlatego ich nie opisuję, a chyba byłoby niestosowne oczekiwać, że po każdym pokazie, czy w wpisie na blogu będę dodawał – pamiętajcie, że w podróży jest niebezpiecznie i to, że mnie się udało, nie znaczy, że uda się również Wam.
      Każdy w miarę rozsądny człowiek wie, że będąc w potencjalnie niebezpiecznych miejscach, naraża się na większe niebezpieczeństwo, niż na przykład, siedząc w domu na kanapie.
      Odpowiedzialności za czyjeś życiowe wybory natomiast brać nie mogę, bo decyzja o podróży i tak jest w końcu decyzją konkretnego człowieka.
      Pozdrawiam serdecznie.
      Piotr

  22. Świetny artykuł! Ja powoli przymierzam się do zakupu dobrego roweru, takiego na dłuższe wyprawy, ale raczej w cywilizowanych miejscach 🙂 Wychodzi więc na to, że trzeba rozglądać się za jakimś dobrym trekkingowym rowerem. Mój Hercules pójdzie w odstawkę 🙂

    Czy wrzucisz informacje dotyczące wyboru całego osprzętu podróżniczego? Czyli jakie sakwy kupić, ew. inne rzeczy przydatne przy podróżowaniu rowerem – nie wiem, koszyk? Na co zwracać uwagę przy zakupie itd. 🙂

  23. Piotrek mam nadzieje, ze przyjdzie czas zeby sie spotkac i skonczyc nasza fascynujaca rozmowe z Wachlarza, bo to byl tylko poczatek dyskusji o swiecie ktorego na cale szczescie nie jestesmy w stanie ocenic ani powiedziec o nim nic wiecej poza tym, ze w momencie kiedy TAM bylismy w roku tym a tym bylo tak a tak. Ale to okazja do zupelnie innej dyskusji… nie obrony ani ataku 😉
    Co do reszty to niestety do znudzenia jak zwykle musimy sie zgodzic z Andrzejem … znowu cholera
    Pewna Pani ktora zresztą ma tez imie pozdrawia Pana z super ekstremalnej podrozy przez zycie

  24. Najpierw zdarzenie z przeszłości. Pewne znane mi od czasów studiów małżeństwo uwielbiało wyjeżdżać w rejony dolnych okolic Pomorza aby spędzić urlop pod namiotem w jednym z kurortów położonym w jednym z lasków. Uwielbiali tamte okolice, więc organizowali te wyprawy co roku, przez kilka lat. Podczas jednego z takich wyjazdów zdarzyła się ulewa z dość dużym wiatrem, więc postanowili spędzić tę noc w samochodzie. Kiedy rano wrócili do namiotu zobaczyli leżące na nim powalone drzewo, które w nocy upadło pod wpływem wiatru. Od tamtej pory nigdy już nie nocowali pod namiotem. Od tamtej pory też, w sensie dyskusji tutaj się toczącej, powinni intensywnie uświadamiać wszystkich, czym grozi spanie w lesie pod namiotem. Nie robią tego, gdyż doskonale wyczuwają, że byłoby to absurdem, natomiast opowiadają dość często tę swoją historię. Dla mnie to puenta tej dyskusji – można tylko opowiadać o swoich doświadczeniach, jednak ich liniowa interpolacja na losy innych ludzi jest co najmniej abstrakcją – podobnie, jak ta wspomniana tutaj odpowiedzialność. Na mój gust tą odpowiedzialnością można próbować osiągnąć to, co wyśpiewywał Dead Can Dance w American Dreaminig cyt.: „.. to protect me from myself..”, ale ja tego całkiem nie widzę, a poza tym to bardzo podejrzana teza.

    Znam Piotrka od lat, a jego lekka forma prezentacji jest uosobieniem niego samego – wyluzowanego, super pozytywnego człowieka, który stara się tę pozytywne spojrzenie przenieść na widza, w ten, czy inny sposób. A kiedy takiego odbioru można doświadczać siedząc w tej nieszczęsnej, powoli cię zjadającej pracy, czytając powstające wpisy online (jak podczas ostatnich jego podróży) to człowiek może cieszyć się nawet na dwa sposoby – że mnie tam nie ma (bo jak można nocować w namiocie przy -15C, albo jechać przy 45C 😉 oraz że jest ktoś kto reaguje uśmiechem na takie spartańskie warunki i może to pokazać, a także o tym opowiedzieć. I to jest super, i ja to kupuję w tej formie! 🙂

  25. Od niedawna jestem szczęśliwym posiadaczem nowego aparatu samsung nx-1100. Obecnie jest przyczepiony do paska od spodni. Jednak jeśli będę chciał w przyszłości dołożyć jakiś nowy obiektyw taka torba na kierownicę może okazać się niezbędna.

  26. „samymi oczami nie znajdziesz, bo widzi się to, co się czuje. Nie samymi oczami się tylko widzi” – no właśnie, piękne słowa. Przygarnę je i będę je sobie w głowie cytować:-)

  27. Witam.
    Od dłuższego czasu interesuję się rowerami, uwielbiam je od dziecka i przerobiłem już kilka, niewątpliwie moje doświadczenie jest duużo mniejsze od Twojego. Aktualnie na co dzień latam po Poznaniu na ostrym kole (nie jestem jednak hipsterem 😀 ) ale mam też fajnego trekkinga pegasus. Moim marzeniem jest podróżowanie!!! Podróżowanie po całym Świecie i zaglądanie w najdalsze zakątki, dopiero przymierzam się do jego realizacji, robię sobie małe trasy, testuję własne ciało itd. Do tej pory jeździłem trekkingiem, ale planując następną (dość długą podróż) zastanawiałem się nad szosówką, ze względu na to, że trekking mnie męczy (porównując ostre koło do załadowanego trekkinga) chciałbym pojechać w podróż 2 tys. km. trudno mi jest wyobrazić sobie taką trasę na szosowce, ale nie szkodzi zapytać ;p składać szosówkę czy trekkinga? Może to trochę głupie pytanie a oczywistą odpowiedzią jest trekking, ale nie jeździlem szosówką w dalsze trasy więc pytam. Czy mógłbyś mi podać swój adres @?

    P.S. Fajny tekst 🙂

    Pozdrawiam

  28. Porady niezwykle ciekawe i cenne – przy tym podane bardzo naturalnie i, jak myślę, na tyle zachęcająco, że ośmielam się zapytać o koszty, jak Panie Piotrze je Pan kalkulował? Wg jakich zasad?
    Pozdrawiam z Katowic serdecznie życząc kolejnych sukcesów …
    PS. Czy mogę skorzystać z Pańskiego e-maila podanego tu gdzieś na forum przy innej okazji?

    • Witam
      Cieszę się, że porady cenne. Nie bardzo jednak rozumiem, o jakie koszty Pan pyta i o jakie zasady? Nie wspominam w tekście o kosztach, pomijając ceny sprzętu, a te można sprawdzić choćby na stronach producenta, bądź w odpowiednich sklepach.
      A z maila oczywiście można skorzystać i pisać śmiało:)
      Pozdrawiam. Piotr

  29. Zabierac na takie jak twoje eskapady DSLR to istna rozpusta ze wzgledu na duze gabaryty typowej lustrzanki. Jak npisales na rynku jest duzo aparatow fotograficznych ale tych dobrych jest zaledwie kilkanascie. Sama uzywalam DSLR ale ze wzgledu na niewygode w transporcie przeszlam na mniej profesjonalne i kompaktowe. Jako blondynka nie mam drygu do techniki ale ciagle mi brak dobrego uchwytu „ciala” prawa reka i normalnego chwytu obiektywu lewa gdy przeszlam na MFT. Co do jakosci to (prawie) nie ma roznicy porownujac FF z MFT.
    Nie mam pojecia jaki aparat zabralabym na rowerowe wakacje ale chyba nie FF.
    Do bagaznika auta wrzucam torbe z czterema roznymi aby nie bawic sie w zmiane obiektywow ale tylko dlatego, ze miejsca mam pod dostatkiem.
    Bardzo ciekawy blog i zerkne tutaj jeszcze nie raz.
    Pozdrawiam:)

  30. Cześć Piotrze,
    Jakieś 2 lata temu podpytywaliśmy się Ciebie o to na co zwrócić uwagę przy wyborze namiotu. Ponieważ ostatnio jeździmy zawsze we dwójkę, wybraliśmy namiot 3-osobowy aby mieć wystarczająco miejsca na nasze sakwy, które łącznie zajmują całkiem sporo miejsca. Nasz namiot to Husky Ultralight 2012 Sawaj. Jesteśmy z niego w miarę zadowoleni, nawet zdarzało nam się w nim gotować w skrajnych warunkach pogodowych. Ma możliwość rozstawienia bez tropiku co jest przydatne w cieplejszym klimacie. Rozstawianie namiotu jest ultra proste więc zajmuje nam to naprawdę chwilę. Zdecydowaliśmy się jednak na wymianę szpilek na równie lekkie jak w oryginale lecz sztywniejsze (często rozbijamy się w skalistym terenie). Kiedy planujemy noclegi w piaszczystym terenie, zabieramy dodatkowo 4 sztuki tradycyjnych śledzi od starego namiotu albo wspomagamy się znalezionymi na miejscu kołkami drewnianymi. Dość istotna wada naszego namiotu to słabe mocowanie górnych wywietrzników (tylko na jednego rzepa). Z tego powodu przy huraganowym wietrze deszcz lał się nam przez wywietrzniki do środka pomimo, że sam materiał tropiku był dostatecznie wytrzymały na przeciekanie. W tym roku postanowiliśmy zaradzić temu problemowi dorabiając na własną rękę więcej rzepów na całej długości wywietrzników.
    Pozdrawiamy
    Asia i Andrzej z Klubu Podróży Jarema

  31. Nikon oferuje dobre, pancerne i uszczelniane body, które zdają się idealne na tego typu wyprawy – np. taki stary (i tani) d200 – wydaje się w sam raz. Do tego ze dwie jasne stałki i za niewielkie pieniądze mamy możliwość robienia profesjonalnych fotek. A jak sprzęt ulegnie uszkodzeniu lub zginie to i strata nie wielka…

  32. Nice to meet you this morning. Sorry about your mishap and the lack of compassion from the local motorists. I like to think that I would have been the one to stop and provide you with assistance. It appears that you are not hurt too bad and I am certain that a few days rest in Portland and you will be ready to go again. I wish you luck on the rest of your journey.
    Smooth roads and tailwinds.

  33. Swietny tekst. Mam trzy rowery, fulla (Giant Warp), gorala (Scott Boulder) i wyprawowy HiBike (Jack) i musze powiedziec ze Scott ktory ma osiemnascie juz lat dalej jest moim ulubionym rowerem. Typ hamulcow ktore opisujesz i sa widoczne przy Twoim Scott’cie nazywaja sie cantilever i sa chyba najlepszymi hamulcami wymyslonymi do roweru. Jestem b. starym kolarzem i cos o tym wiem. Nie chce sie wierzyc ale sa lepsze od hydraulicznych (i jak mowisz prostsze w obsludze). Mam nadzieje ze bol szyi ustanie, czego szczerze zycze. Mi dokucza w dolnych partiach plecow, ale u mnie to chyba niestety juz wiek. Pozdrawiam wszystkich sakwiarzy i do zobaczenia na trasie.

  34. Tak to jest, że z wiekiem, człowiek ma coraz mniej oporów przed ujawnianiem drzemiącego w nim dziecka. Nie zbłaźni się przecież, a nawet gdyby, to co kogo to obchodzi?
    Wariata od ekscentryka różni tylko grubość portfela, choć każdy z nich może powiedzieć: – stać mnie na to.

  35. moja Prababcia (zmarła w wieku 100 lat), ponieważ miała zaćmę nie mogła czytać (kazała czytać sobie prasę, szczególnym uwielbieniem darzyła nekrologi 😉 oczywiście zmuszona byłam Jej czytać, nienawidziłam tego szczerze), za to żywo dyskutowała z telewizorem… nie wiem czy spędzałam z nią tak dużo czasu, że przejęłam ten nawyk, czy zwyczajnie dopadła mnie już demencja, ale coraz częściej łapię się na takowych „momentach”… co gorsza moje dzieci chyba uważają to za normę, bo też im się zdarzają takie sytuacje 😉

  36. Fajny blog i aż nie mogę uwierzyć, że trafiłem na niego zupełnie przypadkiem. Aktualnie czytam książkę „Campa w sakwach czyli rowerem na dach świata” i czyta się świetnie.
    Fajnie gdybyś znalazł czas i w dziale „Co zabrać na wyjazd” opisał trochę swoje doświadczenia z zimowymi ciuchami bo zawsze mam problem w co się ubrać zimą na rower 🙂
    Pozdrawiam

  37. Gratuluje, super zdjęcia i filmy, książki. super pasja i samozaparcie żeby coś zobaczyć, zwiedzić poznaj ludzi. Pozdrawiam i czekam na więcej rowerowych eskapad.

  38. Hej Piotr, co tam u Ciebie jak kolano. Kiedy będzie jakiś kolejny wpis bo kurdę już 1,5 miesiąca minęło a tu dalej nic :). Pozdrawiam

  39. Wow. Jesteś świetnym człowiekiem. To pierwszy wpis jaki przeczytałem na twoim blogu i wiem, że to miejsce do którego będę zaglądał często. Wypadałoby zacząć od początku, więc idę prześledzić twoją historie. Trzymaj się ciepło.

  40. Cisza nie istnieje… Cisza to nicość.
    Natura wypełniła przestrzeń falami i cząsteczkami, a nas wyposażyła w receptory do ich odbioru. Widzimy, słyszymy, czujemy… Odpowiadamy na te bodźce tak jak potrafimy… JEŚLI potrafimy.
    Ja nie potrafię powiedzieć co czuję czytając Twego bloga. Jestem jak sparaliżowany. Tak bardzo chciałbym…
    Nie jestem poetą, muzykiem, malarzem. Tworzę rzeczy codzienne, zwykłe… jak jajecznica i herbata. To co piszesz, do takich nie należy…
    Pozdrawiam.

    • ” Są ludzie , którzy nie lubią ciszy , gdyż gubią się w ciszy jak we mgle. A może cisza jest dla nich równoznaczna z samotnością ”

      Wiesław Myśliwski – ” Ostatnie rozdanie „

  41. Jest Pan chyba jedyną ciekawą osobą jaką znalazłem w sieci robiącą w jakimś sensie podobne do mnie rzeczy. Cytat główny, jak cytat-moja bajka.

    pozdrawiam serdecznie
    Mateusz

  42. Czytam, czytam i nie mogę się oderwać… O tym, że jeździsz na rowerze, wiem od zawsze ale o tym, że przejechałeś pół świata, nie miałam pojęcia. Kiedyś mieszkaliśmy w jednej klatce (Ty na parterze, ja na trzecim piętrze), pamiętam Twój rower i pamiętam Ciebie. Podziwiam i zazdroszczę!

  43. Serdecznie pozdrawiam tego Pana! Był ze swoją prezentacją u mnie w szkole. Bardzo pozytywnie zakręcony człowiek.

    😉

  44. Super test! Jesteśmy właśnie na etapie przygotowywania się do kilkumiesięcznej wyprawy, posiadam komplet Crosso Classic i myślałem nad zmianą na coś trwalszego. Ortlieb nie przekonuje mnie aż tak, tym bardziej jak czytam pochlebne oponie o Crosso. Niestety od dwóch lat nie miałem okazji jechać z nimi w deszczu i nie wiem jak dobrze się w nim spisują. Po tym tekście zaczynam myśleć nad kompletem DRY, tym bardziej, że można go kupić za 30% wartości Ortlieba… Ale jak z tą trwałością? Mam wrażenie, że przy kontakcie z ostrym kamieniem materiał nie wytrzymuje. Sam widziałem DRY, kupowane w 2012, która po wywrotce roweru i otarciu o krawężnik, pozostały z maluteńkim, ale jednak przetarciem. A jak z gumkami/hakami? Nic nie ulega zniszczeniu na dłuższym wyjeździe w zróżnicowanym terenie?

    Pozdrawiam!

    • Tak, na ostrych kamieniach przecierają się. Nie wymagajmy od sakw wytrzymałości betonu. Rama roweru też pęknie na kamieniu, czy krawężniku, jak człowiek porządnie uderzy, a co dopiero sakwa.

    • A widziałeś jakikolwiek materiał, który po wywrotce roweru i otarciu o chropowaty kant krawężnika, czy ostry kamień, nie miałby otarcia lub dziurki?

  45. Jaka to trasa? Z opisów w innych podstronach wnioskuję, że z Alaski na południe wzdłuż Gór Skalistych? Czas zbierać informacje i materiał 🙂 Pozdrowienia!

  46. Jebac logike! „Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu” – cytujac Coelho. Cudny jest ten Twoj optymizm.Powodzenia w spelnianiu marzen, zarowno tych malych jak I ogromnych.

  47. Czytam Twojego bloga od dawna, ale pierwszy raz komentuje, życzę Ci wszystkiego dobrego i żeby kolano jak najszybciej stało się znowu w pełni sprawne!

  48. Dobrze wiedzieć, że jesteś znowu w drodze. Trzymaj się wariacie, przyj do przodu, ale nie szarżuj, rozglądaj się, ale uważaj pod nogi/koła i nade wszystko baw się tak dobrze, jak tylko możesz. Powodzenia!

  49. uda się! szerokiej drogi:)
    ps. „there’s something in everyone of you​ that waits and listens to the sound of the genuine in yourself. Is the only true guide that you will ever have. And if you cannot hear it, you will spend all of your days on the ends of strings that somebody else pulls.”

  50. Ja również lubię jeździć na rowerze, jest to naprawdę dobra zabawa, a przy tym dba się o kondycję.
    A co do filmu, to nie znałam go wcześniej, ale mam zamiar go obejrzeć ;p
    Pozdrawiam

  51. Smutne to przemijanie uwiecznione na zdjęciach. Smutne te Trąbki dzisiaj, zaniedbane. A kiedyś kusiła Huta innością, swoistym kolorytem, ludźmi…A może zawsze takie smutne były, tylko ja młodsza i inaczej na świat patrząca…

  52. Hello, przypadkiem wpadlam na twoja stronke, szukajac informacji o Gruzji zobaczylam twoje zdjecia, a potem z ciekawosci zobaczylam inne wyprawy.
    Ja tez uwielbiam podrózowac i nie moge spokojnie posiedziec w domu.
    Jak bedziecie kiedys w Hiszpanii to zapraszam do Madrytu na mala czarna 😉
    Pozdrowionka

  53. pod wrażeniem… !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    cały czas… 😀

    takiego męża to bym chciała…
    o ile by mnie zabrał ze sobą 🙂

  54. Od wielu lat używam sakw Ortliba. Są niezawodne a przetarcia które mi się zdarzyły na wertepach w Gruzji zostały przez sklep Bikieman naprawione za darmo. Czym są lepsze od innych ? Uchwytami na bagażnik i pewnością zamocowania – za to warto zapłacić. Z załadunkiem sakw jestem zawsze pierwszy. Przyjaciele z którymi przewędrowałem prawie całą Europę nie są w stanie mi dorównać. Wadę posiada sakwa na kierownicę. Po paru latach system mocowania nie utrzymuje jej w poziomie i musiałem wzmocnić go dodatkową konstrukcją.

  55. Dziś w radiowej Trójce słuchałem o Twojej wyprawie i od tej pory nie mogę uspokoić myśli. Są jednak ludzie na świecie, którzy są w stanie dokonać czegoś tak ogromnego, odważnego, wymagającego tyle poświęcenia… Wielki szacun…

  56. Jestem pod wrażeniem, cały czas trzymam kciuki i dziękuję za kartke, która była dla mnie MEGA zaskoczeniem!!!!!!!!!!!!! Pozdrawiam

  57. Piotrze, ja też dziękuję za wszystko. Za każde Twoje słowo i spostrzeżenie, za zdjęcia kotów z całego świata, za wrażliwość i za możliwość bycia choć promilową częścią tej podróży, która faktycznie trwa i nigdy się nie skończy. Nie nalegam na pisanie bo szanuję Twoją decyzję choć bardzo przyzwyczaiłam się do Twoich myśli w przestrzeni. Czekam zatem na kolejną lekturę w formie papierowej oraz na kolejną podróż, w którą nas mam nadzieję, zaprosisz. Bądź zdrów! 🙂

  58. Piotrze, jesteś naprawdę niesamowity. Śledziłam tę podróż, wprawdzie nie od samego początku, ale i tak niezmiennie z podziwem. Niezmiennie pod ogromnym wrażeniem. Nie pędzisz jak najszybciej od punktu A do B, nie podkreślasz rangi wyczynu – jakbyś dla siebie uplótł raz jeszcze definicję prawdziwej podróży, ale nie narzucasz jej innym. Coś wspaniałego. Dziękuję.

  59. To zapewne koniec pewnego etapu. Jednak kamyk, o ile bedzie mial troche szczecia, przeniesiony zostanie sila natury w nowe miejsce, by kiedys gdzies tam przypomniec Ci i dodac sily, gdy bedziesz jej potrzebowal.
    Ty dziekujesz innym, a ja dziekuje Tobie. Podroze, wpisy, ksiazki dodawaly mi odwagi, by sprostac innym wyzwaniom i byc tam gdzie teraz jestem.
    Powodzenia i mam nadzieje, ze jednak do przeczytania.

  60. Liczyłam na to, że będę mogła powiedzieć Panu jakieś zwykłe, niepozorne 'dobry wieczór’ na Włóczykiju w Gryfinie. Cóż, pociągi nie przypasowały, zadziałały wszystkie niepożądane siły wyższe i nie udało się. To trochę zawstydzające, ale też niesamowite, jak bardzo się przyzwyczaiłam do historii ze świata wolności i niekończących się podroży. Cudowne zachody słońca, rude kotki, pancerniki i pingwiny niejednokrotnie poprawiały mi mizerny, jesienno-zimowy nastrój i dawały skrawki nadziei. Mam nadzieję, że też kiedyś, jak już skończę liceum, dołączę do tego cudownego świata. A póki co, liczę na to, że mogę jeszcze powiedzieć 'do przeczytania’, nieważne czy nastąpi to w postaci internetowej strony, czy kolejnej książki. Powodzenia, Panie Piotrze! 🙂

  61. Gratuluję! Chwilę to trwało ale obie ameryki są Twoje. Zażywszy na mroźną zimę na Alasce i zapalenie zatok zadanie to było niemal niewykonalne. Tym bardziej należą Ci się solidne gratulacje. W Tybecie udowodniłeś, że rowerem da się podróżować na dowolnej wysokości i dowolnej porze roku. Tym razem dowiodłeś,że stan zdrowia również nie jest przeszkodą.

    Dzięki za wszystkie relacje i znakomite fotografie.

  62. Coś się kończy, coś zaczyna. A życie toczy się dalej, swoim rytmem niezmiennie i wciąż…
    Dziękuje za zdjęcia i słowa, które były małym-wielkim oknem do Twojego świata.
    Myślę też, że były i będą inspiracją i początkiem wielu podróży…..

  63. W Tobie nie ma nic na pokaz.Jest szczerość i radość .Za to Cie tez podziwiamy po tym co przeżyłeś i co dane nam było przeczytać.Brawo!Gratulujemy!Pozostaje nam tylko czekać ,az odpoczniesz….
    A i T

  64. Obstawiamy, kiedy zaczniesz kombinować, gdzie by tu pojechać?

    Serdecznie pozdrawiam i po raz kolejny gratulacje!

    Do zobaczenia!

  65. Owszem, smucenie się jest słabe, ale to dlatego, że pożegnania są do bani. Trochę się więc smucę, że Cię tu już nie będzie, ale tak naprawdę to cieszę się, że jesteś cały i zdrowy (?), a skoro tak, to pewnie jeszcze coś gdzieś napiszesz. 🙂 Jeszcze raz dziękuję, gratuluję i trzymam kciuki za dalsze pisanie w dowolnej formie.

  66. Dzień dobry,
    Nigdy wcześniej nie pisałam, ale chciałam powiedzieć, że bardzo podziwiam i szanuję to co robisz.
    Dziękuję za każde ujawnione emocje, napisane słowo, pokazane obrazy i dźwięki.
    Życzę na kolejny czas ciepła i spokoju w sercu, pogody ducha i sił na nowe, cokolwiek to będzie.
    Czy byłaby szansa, że na stronie pojawiałyby się informacje o ewentualnych możliwych spotkaniach z Tobą? Takich ogólnodostępnych, np. w ramach festiwalu.
    Pozdrawiam seredcznie i jeszcze raz życzę dużo dobrego.

    • Przepraszam że męcze ale ja również bardzo chiałbym Cię zobaczyć już poza stroną http://www., jeśli znajdziesz chwilke i mógłbyś mi podesłać grafik spotkań to będę bardzo wdzięczny. 🙂
      Jeśli masz jakikolwiek problem z czymkolwiek związany to również odezwij się, jestem niedaleko 🙂

  67. Witaj Piotrze!

    Cieszę się, że dotarłeś bezpiecznie do kraju. Cieszę się że mogłem „uczestniczyć” z Tobą w tej podróży. To było niesamowite!
    To piękne żyć z pasją i spełniać sny!
    A propos uśmiechania się: wróciłem dziś po 10 godzinach pracy zmordowany, a w domu czekała na mnie kartka z Patagonii i wiesz co… uśmiechałem się resztę dnia 🙂 Wielkie dzięki – to znaczy bardzo wiele.
    Pozdrawiam Serdecznie!

  68. Ja też jestem „szczęściarą” od KARTKI-piękna, z Argentyny!!! Brzmi bajecznie!:) Serdecznie dziękuję za pamięć; życzę pięknych podróży i dobrego życia!

  69. Bardzo ciekawy wpis! Wszystkie potrawy, które wymieniłeś jeszcze bardziej zachęcają do podróżowania. Byłem w Maroko w tamtym roku i można było kupić alkohol. W jednym z miast był nawet monopolowy z naszą wyborową – cena 100 PLN za pół litra :). Piwo 0,33 kosztowało w przeliczeniu 12 zł. Pod tym względem Nepal wypada i wiele korzystniej.

  70. „…to już jest koniec, nie ma już nic, jesteśmy wolni, możemy iść…”
    Całe życie jest podróżą, raz z górki, raz pod górkę, raz na wozie, raz pod wozem, w ciemnościach, w ciszy, w bólu i we śnie… Nie wymiękaj, nie rozpływaj się bo szkoda tego, co czeka za zakrętem.
    Za tą przejażdżkę „dookoła komina” serdecznie dziękuję.
    pozdro

      • kolega powyżej albo nie czytał albo ocenia towar którego na oczy nie widział i nie testował a chce chwalić bo polskie …, w powyższym linku bardzo rzeczowa recenzja min. sakw crosso, którym pomimo takiego medialnego zachwytu wielu osób wiele do szczęścia brakuje, co z resztą jasny wychodzi w recenzjach osób które nie były sponsorowane/doposażane na dłuższe wyprawy przez ich producenta, więc polecam kubek zimnej wody na głowę i trzeźwiejsze spojrzenie na temat.

        • Ależ oczywiście, że Crosso posiada wady. Kilka zresztą wymieniłem w powyższym tekście o używanych przeze mnie sakwach. A jeśli Pan też zauważył jakieś braki i niedociągnięcia w produktach Crosso (poza tymi, z którymi zapoznał się Pan w recenzjach), to mógłby je Pan tutaj wymienić i opisać. Pozdrawiam. Piotr

  71. Piotrek:) jednak napiszę,ale nie dlatego,że chcę ja zaistnieć na Twojej stronie i w ogóle…Ale żebyś mógł mnie trochę zrozumieć krótko powiem w marcu kończę pół wieku i nie zamierzam usiąść na dupie przed serialem w tv.chcę Ci powiedzieć,że nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo to co piszesz i co napisałeś do tej pory jest ważne na pewno dla nas wszystkich czytających,ale myślę,że dla Ciebie również.Dla mnie to jesteś przykładem jakiegoś nowego kierunku artystycznego:),może ktoś spróbuje to nazwać.Dzięki Tobie zrozumiałem,że żeby być szczęśliwym nie możemy niczego ,ale to kompletnie niczego nikomu zazdrościć:)Dokładnie w lutym zeszłego roku byłem w Usuaia i wiem jakie to są cudowne miejsca,ale ja nie potrafię taką realną poezją opisywać to co czujesz podczas tej jakby nie było „męczarni rowerowej” Dziękuję za to co było i wiem,że ten kamień to tylko symbol,który na pewno się jeszcze odnajdzie :):)Przecież cel nie istnieje:)
    Pozdrawiam :muzyk z Jeleniej Góry

  72. głos ode mnie na Kolosach; fajnie było znowu Ciebie zobaczyć Na pewno nie łatwo było przyciągnąć uwagę po Olku Dobie ale chyba się udało.. ja co prawda Canona bym nie brał w podróż na rowerze, na pewno pełnoklatkowego bo zawału bym dostał gdyby ktoś mi go zajmumał jak Tobie – chwała peruwiańskiej policji… aż wierzyć się nie chce w taką opowieść

  73. Wielkie dziękuję za to, że chciałeś się z nami podzielić swoją podróżą. Za wszystkie słowa tu napisane…
    P.s gratuluję Kolosa . Należało się 🙂

  74. „(…) wysiłek włożony w jego rozpędzenie i sprawianie, aby koła jako tako toczyły się po płaskim terenie, można określić eufemizmem – rzeźnia.”
    Ja na moim supermarketowym (dokładnie z Carrefoura za 400zł), 15-letnim no-name’ie wystarczy, że skoczę (no, takim mniej spacerowym, a bardziej szybkim tempem) 12km z Gdańska do Gdyni, a już jestem nieźle zmachana…Muszę zadać sobie ważne pytanie – czy to jeszcze jakość roweru, czy jednak już moja kondycja ;D

  75. Dziękuje za radość,
    czasem smutek, strach, drżenie
    za łomotanie serca,
    i łzy tęsknoty za takimi podróżami…
    Dziękuję za wszystkie te emocje, którymi się z nami podzieliłeś,
    za piękne zdjęcia i teksty i za wiarę ŻE DA SIĘ, ŻE MOŻNA, ŻE WARTO WIERZYĆ!!!
    Dziękuję

    Teraz muszę nadrobić zaległości i przeczytać Twoje książki 🙂

    Do przeczytania, i mam nadzieję, że do zobaczenia Piotrze 😉

  76. Dobrze bylo zobaczyć Cię w Gdyni. Gratuluję Kolosa :-). Zasłużony :-). Kolejny raz dzięki tobie przeogromny uśmiech… I natchnienie do działania. Bardzo dziękuję za podzielenie się kawalkiem swojego życia i ciekawymi przemyśleniami. Powodzenia

  77. Wpadłam tu przypadkiem :-). Jeśłi tekst wydał mi się nieco zbyt egzaltowany jak na faceta to wrażliwość zawarta w fotografiach sprawiła że przestało mi to przeszkadzać i pozwoliło czytać niemal od dechy do dechy 🙂 .

  78. Podoba mi się pomysł z przeterminowanymi kartami kredytowymi.
    Mam pytanie co do sprzętu na baterie, czy używasz ładowarki słonecznej jeśli tak to jak się sprawdza .
    Pozdrawiam

  79. Witam ponownie
    Piotrek nie było mnie w Gdyni,ale posłuchałem audycji w tr3ce i wiedz,że
    to co robisz,jest naprawdę naturalne,ani krzty gwiazdy,Ciebie się po prostu che słuchać,to co mówisz i piszesz działa na mnie jak kieliszek ciepłego koniaku w zimnym zakątku świata.

  80. Life is a journey not a destination…
    To takie trafne w twoim przypadku.
    słuchałam cię w trójce ostatnio i z radością odkryłam ze nic się nie zmieniłeś przez blisko 20 lat. Miło mi było cię usłyszeć. Dzięki! 3maj się!

  81. Widziałam Pana w dzisiejszym świątecznym poranku (Wstajesz i wiesz) w TVN24 🙂
    Gratuluję pasji i determinacji! Życzę powodzenia we wszystkich (oby jak najliczniejszych) podróżach ,które przed Panem! Wielu wrażeń i.. pieniążków też 😉
    pozdrawiam!
    b.

  82. Piotrze dziękuję Ci za to że jesteś, twoje książki, twój sposób podejścia do ludzi i świata jest godzien naśladowania(i nie chodzi mi o samo podróżowanie)proszę Cie nie zmieniaj się nigdy choćby nie wiem co. Czekam na kolejną książkę. A w piątek kolejny raz zobaczę Cię we Wrocławiu. wszystkiego dobrego!

  83. Posłuchałem wczoraj Pana opowieści i jeszcze o tym myślę. Jak na jednego człowieka to bardzo wiele . Życzę dużo zdrowia ! Jesteś chłopie WIELKI !!!

  84. Piotruś, nie nudzi Ci się już za bardzo w domu? Brakuje Twoich wpisów, chętnie pooglądałabym też klimatyczne fotki (o zdjęciach kotów nie wspomnę!)… 🙂

      • A to już Twój wybór- nie możemy załatwić wszystkiego za Ciebie 🙂 po naszej stronie leżał udział w głosowaniu, a następnie czytanie relacji i oglądanie fotek, Ty masz tylko za zadanie nam to umożliwić, nic więcej 😉

          • Szkoda, pozostaje nam uzbroić się w cierpliwość i czekać, aż znowu włączy Ci się- cytując moją mamę- „wtyłkuszwędacz” i będziemy mogli zdalnie towarzyszyć Ci w podróży:)
            PS. na razie możesz udobruchać nas kolejną pozycją książkową, w porywach do albumu z Twoimi fotografiami;) pozdrowienia!

  85. Używam zazwyczaj małych Crosso, dużych Ortlieba oraz na kierownicę sakwę Ortlieba.
    Duże sakwy Ortlieba są dobre na trasy szosowo-lekko szutrowe, w cięższym terenie potrafią się rozkręcić (rozkręciły mi się już dwa razy, sprawdzałem dokręcenie tego połączenia zgodnie z instrukcją). Należy przerobić połączenie belki mocującej do bagażnika z wkrętów+plastikowa nakrętka na połączenie śruba imbusowa + duża podkładka + nakrętka. Dodatkowo w połączeniu z bagażnikiem Tubus Logo Classic przecierają się od piachu wpadającego na styk sakwy z dolną belką usztywniającą (żadne ustawienie sakw nie pomaga na tą przypadłość, bagażnik do 29er).
    Duże sakwy Crosso są bardzo dobre i sprawdzają znakomicie w każdym terenie. Są nieco większe od Ortlieba.
    Co do sakwy na kierownicę to polecam Ortlieba. Mocowanie uchwytu na sakwę na linkę jest bardzo stabilnie. Można powiedzieć że stanowi całość z kierownicą. Sama sakwa jest bardzo praktyczna.

  86. Dopiero teraz dowiedziałem się o Nagrodzie Magellana i Nagrodzie Bursztynowego Motyla dla „Powidoków”. Serdecznie gratuluję 🙂

  87. Dzięki za wczorajszy inspirujący pokaz w Południku Zero, cieszę się, że na niego przyszłam. Zdjęcia z innych Twoich tripów też baardzo fajne, bije z nich pozytywna energia, kadry są świetne, a miejsca, w których byłeś – po prostu niesamowite! Powodzenia w dalszych podróżach 🙂

  88. Witam.
    W Pańskim opisie dotyczącym roweów wyprawowych spotkałem się z krótkim wtrąceniem o przyczepce extrawheel. Tutatj też ujął Pan „przyczepkę”. Mam dużą masę masę więc przyczepka mnie zainteresowała. Czy ma Pan jakieś doświadczenia związane z tym sprzętem? Będę wdzięczny za krótką recenzję extrawheel… Jeżeli to możliwe
    Pozdrawiam

    • Używałem przyczepki extrawheel wraz ze znajomymi, podczas projektu Afryka Nowaka, zimą i latem 2010 roku. Poniższy tekst będzie więc dotyczył tej przyczepki, a nie przyczepek w ogóle (m.in. przyczepek Bob’a – http://www.bobgear.com/bike-trailers/yak). W Tybecie, w 2006 roku spotkałem grupę rowerzystów, którzy jechali z przyczepkami Bob’a i mieli o nich jak najbardziej pozytywne opinie.
      Moim zadaniem, zabieranie przyczepek extrawheel nie miało sensu z nastepujących powodów:
      1. Przeszkadzały podczas transportu rowerów, które często musiały być przenoszone przez: zwalone kłody drzew, piaski, barierki na dworcach, schodki na promie, itp itd.

      2. Wszystkie rzeczy można było upchnąć w dwóch sakwach, ewentualnie czterech (dwie z tyłu, dwie z przodu), bez konieczności dodawania sobie kolejnych kilogramów w postaci przyczepki.

      3. Jest ciężka – więc, pomijając gabaryty, dochodzą dodatkowe kilogramy przy nadawaniu bagażu podczas podróży samolotem.

      4. Jest to kolejny element, który może sie popsuć, a im tych elementów mniej, tym lepiej. Już sam fakt, że przyczepka złamała się na spawie, moim zdaniem, dyskwalifikuje ją. Na szczęście byliśmy w miejscu, gdzie łatwo i szybko znaleźliśmy spawacza, ale gdyby podobna usterka zdarzyła się gdzieś na Altiplano w Boliwii, albo Wyżynie Tybetańskiej – musiałbym ją albo zostawić, albo czekać łaskawie na kogoś, kto zatrzymałby się i mnie podwiózł. W przypadku Stanów, czy Kanady, łączyłoby się to zapewne z dodatkowymi kosztami, a w przypadku Boliwii – z małą szansą na znalezienie spawarki w promieniu wielu kilometrów. Jak się jechało ze złamaną przyczepką można zobaczyć w poniższym fimie (1.05 minuta)
      https://www.youtube.com/watch?v=Su_tnXQrGkw

      5. Bardzo niepewnie zachowuje się na stromych zjazdach.

      6. W przypadku poruszania się w terenie wypełnionym kolczastymi roślinami – mamy trzecią dętkę do łatania.

      Szczerze – nie znajduję żadnego powodu, dla którego mogłaby się przydać. Chyba, że zamierza Pan zabrać sto kilo bagażu, wtedy można to rozłożyć na cztery sakwy plus przyczepkę. Ale wydaje mi się, że raczej nie o to w jeżdżeniu rowerem chodzi, aby się za przeproszeniem – zaje(b)chać:)

  89. cieszę się, że tu trafiłam. Mnie jedzenie w obcych miejscach przyprawia o dreszcze- zazwyczaj sraczka murowana. Niestety nie przepadam za załatwianiem się w warunkach ekstremalnych typu przydrożna łąka czy lasek. Wolę już popić bułkę woda i mieć zatwardzenie:)
    Pozdrawiam,
    Justyna

    • Zdrowy rozsądek:) Którego mnie najczęściej brak, ale zamiast niego często mam szczęście, co być może uchroniło mnie przed niejedną kradzieżą.
      Jeśli jestem w obcym mieście i zamierzam po nim pospacerować, to raczej melduję się w tanim hostelu i tam wszystko zostawiam, ewentualnie u kogoś znajomego, u kogo akurat nocuję. Problem też pojawia się podczas robienia zakupów w supermarketach, ale wtedy w pobliżu sklepu stoi zazwyczaj jakiś cieć/ochroniarz. Można go poprosić, aby rzucił okiem na rower.

  90. Witam Piotrze… dziękuję za info, szczególnie o namiotach, bene! wszyscy jesteśmy zalatani, a tempo życia i technologie oraz pomysły cały czas nowe. W związku z tym, że przygotowuję kilka wypraw (pierwsza 3-tygodniowa w tym roku Hiszpania-Portugalia) dużo czasu poświęciłem ostatnie 1-1,5 roku na gromadzenie informacji, przygotowanie list/osprzętu itd. Do rzeczy: coraz więcej producentów wraca do ram CR-MO, solidne ramy czy też rowery są drogie ale i wytrzymałe, komfort i osiągi znacznie lepsze. Są już firmy wyłącznie wyspecjalizowane w rowerach 'wyprawowych” 28″ i 29″. Faktem jest że rower trekingowy to wygoda na wielotygodniowe wyprawy, góral (MTB) jeśli już to polecam 29″, szczególnie na długie trasy, wystarczy dobrać odpowiednie opony. Ścigałem się na 26, więc przesiadka na 29″ i kilka długich tras 1-2 lata temu bezprzecznie bije na głowę rowery 26″. Tak jak Piotr piszesz – nie ma co kombinować z karbonem – poszukać dobrej ramy 29″(solidne ważą ok. 2,0kg). Ale masz rację, na wyprawę można również rowerem za 2000,-, to tylko kwestia nastawienia i pasji – dowodem jesteś Ty Piotrze. Ps. Opony: w zasadzie 29″ ma te same ERTRO co 28″ więc większość opon 28″ można założyć z powodzeniem na obręcz 29″ (przetestowane: Schwalbe i Continental). To Twój portal/blog a się rozpisałem, więc proszę o wybaczenie.

    • żyję, nawet całkiem dobrze żyję. rozumiem, że w tym zdaniu jest też pytanie, czy coś na stronie napiszę? pewnie tak, za czas jakiś. jak uznam, że mam coś do napisania, to napiszę.

  91. Cześć! Ja mam do Ciebie Piotrze techniczne pytanie. Czy rower wyprawowy powinien według Ciebie mieć amortyzowany przód czy raczej sztywny widelec. Wiem, że przejechałes na obydwu typach wiele kilometrów . Miło pozdrawiam Maciek.

    • Według mnie to bardzo indywidualna kwestia, w dużym stopniu uzależniona od tego, dokąd się wybierasz. Jeśli będziesz poruszał się głównie asfaltem, to lepszy będzie sztywny, jeśli po trudniejszym terenie, to lepiej sprawdzi się widelec amortyzowany. Najlepiej chyba mieć widelec amortyzowany z blokadą skoku. Jak poruszasz się po ubitych drogach, to go zablokujesz i jedziesz na sztywnym, a kiedy wjedziesz w teren, to go odblokujesz i będziesz miał większy komfort z jazdy. Pozdrawiam

  92. dla Ciebie te 8 miesięcy minęło błyskawicznie, dla czytelnika- dłużyły się i dłużyły 🙂 fajnie, że znowu jesteś w drodze. znowu nic nie musisz, a wszystko możesz… a ja wiem tym samym, że doczekam się tego, co lubię wyjątkowo- historie i fotki kotów 🙂 życzę Ci na Twojej drodze dużo powodzenia- niech zarazki Cię tym razem omijają, a koty będą z Tobą!

  93. Hej, no to ładnie, zatem jak pisałem i pytałem czy żyjesz to Ty już całkiem nieźle żyłeś i to na dodatek w Panamie, cicho ciemny jaki no 🙂 Pzdr 🙂

  94. Fajnie. Podróże samotne! Człowiek i przyroda. Żadnych zatłoczonych ulic, żadnych świecących samochodów, reklam, kakofonii dźwięków miasta, tłumów. Uciec od tego, żeby mózg odpoczął, żeby można było zostać sam na sam z myślami, schłodzić zwoje i uspokoić wnętrze. A te pedały w rowerze są czasem taką korbą do przewijania myśli w głowie, nieustających retrospekcji. Podczas gdy innym razem nie magluje się nic, tylko zauważa, wącha, słucha. Moja pierwsza, dziewczyńska dłuższa wycieczka w sierpniu. Włóczę się ulicami po powrocie z pracy i czytam przed snem o tym jak inni podróżują za mnie, żeby jakoś dotrwać do wakacji.

  95. Cudownie 🙂 , nic nie mogło mi sprawić większej radości. już powoli traciłam nadzieję, że znowu będziemy mieli przywilej bycia częścią Pańskiej podróży,
    a tu taka NIESPODZIANKA.
    Od jutra onthebike moją stroną startową 🙂
    Mnóstwa serdeczności Panie Piotrze i duuuuuuuużo zdrowia.

  96. Bardzo mi się podoba określenie czasu „już wkrótce”. Jest wesołe, przekorne i niosące nadzieję. Dzięki niemu nawet Godota można się doczekać. 🙂
    Pozdro.

  97. Dialog z niedzieli, w restauracji:
    „-Asia, ale zdejmij z tej cytryny skórkę, była pewnie niemyta!”
    „- To gdzieś tam człowiek przemierza Świat na rowerze [to o Tobie], a Ty mi każesz zdejmować skórkę z cytryny???”
    Dziękuję za te wpisy, zdjęcia, teksty – siedzę tu w środku polskiej, szarej, deszczowej zimy, a dzięki nim widzę, że gdzieś tam jest Wielki Świat, a kto wie, może nawet Światy…
    Pozdrawiam

  98. Wspaniała wiadomość! Bardzo cieszę się, że napisał Pan kolejną książkę, na prawdę czekam na nią z niecierpliwością. Będzie opowiadać o ,,przejażdżce” z Alaski do Patagonii? Zreszta jakkolwiek relacja z podróży i przygód jest ważna to dla mnie Pana refleksje ważniejsze, bliskie. Dziękuję, że Pan pisze i życzę bezpiecznej drogi 🙂

  99. Ciężko mi opisać, co czuję, kiedy wchodzę na Twojego bloga. Zupełne odklejenie od rzeczy, które robię. Uwielbiam chwilę, kiedy czytam Twoje wpisy, cytaty, które umieszczasz, kiedy oglądam zdjęcia. Czekam na książkę!
    Zdecydowanie ulubiony blog.

  100. Witaj Piotrze! Bardzo mnie ucieszyła wiadomość, że znowu przemierzasz świat i piszesz! Naprawdę lubię zajrzeć do Twoich zapisków, zdjęć, posłuchać tego, co wrzucisz. To trochę pozwala oderwać się od codzienności. Wesołych Świąt!

  101. Jak dobrze oderwać się od polskich świąt i przenieść się gdześ hen daleko, za morza i oceany razem z Piotra opowieściami. Wesołych Świąt i lżejszych podjazdów!

  102. Ajajajaj…
    Wystarczyło się zapytac.. (to o Tobie)
    Wystarczylo pomyślec i Ci powiedzieć.. (to o mnie)
    Przeca ja ta Caratere przemierzalam ze 3 tygodnie przed Toba, mimo tego, ze nie na rowerze, to o rowerzystach myslalam, jako że kilku po drodze widziałam. Droga diabelska, pionowe podjazdy, gwałtowne zakrety, asi es..
    No trudno, było – minęło.
    Ojala uściskał Pan Juana i Nicolasa z RASTAurante w Capurgana.. Ojala dostał Pan mojego maila i go przeczytał.. Jesli potrzebowałby Pan kontaktu w Medellin – daj Pan znac, moze będę mogła pomóc, ojala także:)
    Wiatru w plecy, Piotr.
    Do zgadania:)

  103. Spojrzalam na moja zakladke z Wloczykijem, taka o wieczorze na piosenke i zachwycie, ze sam, i mysle zajrze na onthebike tak dla porzadku, bo juz dawno nie, a tu okazuje sie, ze w drodze! Wspaniale! Duzo mocy i realizacji siebie na kolejne 365. I dobrych ludzi wokol zawsze! Pozdrowienia, hej!

  104. Cześć.
    Ten człowiek na jednym ze zdjęć sprawia wrażenie jakby obawiał się ognia zapałki. Czy tak było w istocie?

  105. Bardzo dziękuję za życzenia! Tobie życzę, żebyś odnalazł to, czego szukasz. I żeby zdrowie i rower były w porządku i
    P.s. Bardzo ciekawe uwagi i przypomnienie Kapuścińskiego o migrantach…

  106. Dla tych wszystkich, co w drodze
    …spokojnego snu i radosnego przebudzenia
    …radości myślenia, ostrości spojrzenia, triumfu zrozumienia i satysfakcji tworzenia
    …wiosny! – tego zachwytu, który ciągle przerasta oczekiwania
    …tylu dobrych wspomnień, aby dzięki nim przetrwać złe chwile
    … bliskiego ( dalekiego?) celu dążenia!

  107. Cieszę się, że znowu piszesz, nie zaglądałam od dawna, a tu nowa porcja uśmiechu, wpis z kawą rozbawił mnie do łez, przypomniał mi, jak kiedyś uroczy pan w kraju x tłumaczył mi, że woda cieknąca po ścianie = prysznic 🙂 Powodzenia

  108. Z jednej strony rozumiem twoje rozterki aparatowe. Z drugiej… w czasie jednego z wyjazdów zepsuł mi się aparat. Nie chciało mi się jechać dalej – nie miałam jak dokumentować podróży, nie miałam jak realizować pasji fotograficznej. Twoje zdjęcia są bardzo ładne i nie wierzę, że nie sprawiają ci radości.
    Małe aparaty… niektóre dają radę, ale potem się żałuje, że brak ustawień, brak możliwości i zdjęcia nie takie.
    Pozdrawiam 🙂

  109. Bardzo, ale to bardzo ucieszył mnie ten wpis. Miałam przyjemność spotkać Pana na Kolosach w zeszłym roku, gdzie trzeba przyznać położył Pan wszystkich na łopatki swoim występem. Byłam pod ogromnym wrażeniem i nadal jestem. Chociaż mam wrażenie że z trochę innego powodu. Dla większości był to fajnie przedstawiony reportaż z podróży, opowiedziany w taki sposób że wszyscy się śmiali. Mnie natomiast zahipnotyzowała melancholia, a może nawet smutek którym historia była podszyta. Może się to Panu wydać dziwne, ale to było takie DOBRE. Chyba nigdy nie spotkałam się z taką ogromną szczerością i prawdą słuchając kogokolwiek. Kurcze i opowiadał Pan „tylko” o podróży… I na końcu „Włóczykije, włóczykije, jak się wam na Świecie żyje…”
    Po Kolosach i po przeczytaniu Powidoków (kolejne wow) bałam się że to może być koniec dzielenia się Pana z nami swoimi przygodami, tym bardziej cieszę się że tak się nie stało. Powodzenia i proszę pozdrowić koty 🙂

  110. A propos Wigilii. Tutaj sie nie zgodzę ☺ sama bylam zaskoczona ale w wigilie uciekl mi autobus i obca osoba zaproponowala mi podwozke mimo, ze jechala w zupelnie inna stronę i do tego pozno juz bylo to tak, zeby uciac niedowiarkom komentarze. Wszystkiego dobrego!wiatru w plecy. Dziekuje za kolejje tresci i Marka Aureliusza.

  111. Oj Piotrze, Piotrze dobrze, że znowu coś od Ciebie. Bo wiesz tu u nas już nie tylko rowerzystów i wegetarian nie lubią, ale od dziś nawet tych w futrach Ale czyż to nie ciekawy oksymoron niemalże, wegetarianin w futrze? Pozdrawiam, na tekst z powiewem normalności oczekując.

      • Święte słowa. Praktykuję i potwierdzam, dystans cudne to lekarstwo. Jedyny problem, że jakby ostatnio trochę większą dawkę trzeba zażywać Ale nie zaśmiecajmy. Pozdrawiam.

  112. Tyle w tym wpisie skojarzeń..Film Koszałki o Korczaku, cytat z Tiziano Terzani i jeszcze Kuczok, którego czytam w tej chwili 🙂 Wielu rodzimych podróżników nie ujmując przygód i doświadczeń czyta się z trudem (żadne z wyżej wymienionych!). U Ciebie jest lekko i treściwie; czytałem „Campę w sakwach” a w tym roku wybieramy się we dwoje w pierwszą trasę, na razie w Polskę, dzięki za częściową inspirację i szerokości!

    • Raczej kwestia innego podejścia do psów, u nas szczurów też się nie dokarmia 🙂 Także podejrzewam, że ani jedno ani drugie, chociaż może im się nie przelewać, to raczej kwestia podejścia do świata 🙂

      • Moja dobra znajoma ma szczurka w domu. I z tego, co pamiętam, to nawet go dokarmia. Ale do rzeczy. Zdjęciami, na których widać psy, chciałem zwrócić uwagę na problem dotyczący niehumanitarnego traktowania zwierząt (odnosi się to nie tylko do psów) i to, że fotografie zostały wykonane w Kolumbii, a co za tym idzie, w innym kręgu kulturowym, nie powinno być dla roztrząsania samej kwestii w ogóle istotne. Przecież w Polsce również można się spotkać z podobnym stosunkiem do zwierząt – stosunkiem pozbawionym empatii i pewnego rodzaju „współodczuwania” wszystkiego, co żyje. Wystarczy pojechać do losowo wybranej wsi i zobaczyć, jak się tam traktuje psy, nie tylko te „łańcuchowe”. Ale zapewne ich właściciele, choć może im się nie przelewa, mają inne do tych zwierząt podejście, czy też, inne podejście do świata.

        • Piotrze, popatrzyłeś na ten problem jako brak poszanowania dla innego życia, obojętność, a może czasem i sadyzm. Tutaj z Tobą się zgadzam, ale nie dotyczy on tylko kolumbijskich bezpańskich psów, ale też psów łańcuchowych na wsi (nie chodzi tutaj o to, że ktoś jest ze wsi, a o to, że taki pies jest traktowany bardziej jak przedmiot obronny i to nie kwestia pochodzenia, bo ludzie zjeżdżający do wsi też potrafią uwiązać psa).

          Ja z kolei chciałem zwrócić uwagę, że to nie jest tak, że ludzie w Kolumbii są tak biedni, albo tak bardzo mają skamieniałe serca, a po prostu byli inaczej wychowani i dla nich pies może nie być towarzyszem, a szkodnikiem jak u nas szczury. Z tego co pamiętam sam wspomniałeś, że jakaś Pani rzuciła zatrute jedzenie, żeby zdechł – co bardzo przypomina podejście Polaków do szczurów kanałowych, czy myszy. W Chinach psy się zjada i to też nie jest objaw bezduszności czy biedy, a tego, że inaczej patrzy się na świat.

          Stąd jak najbardziej zgadzam się z krytykowaniem niehumanitarnego traktowania zwierząt, ale nie jestem w stanie zgodzić się z nazywaniem Kolumbijczyków ludźmi bez serca bez popatrzenia na to w jakim świecie żyją, bo to jak krytykowanie naszych odległych przodków za to, że byli rasistami, albo leczyli się medycyną humoralną (krytykowanie człowieka to coś innego niż krytykowanie myśli).

          Pozdrawiam serdecznie 🙂

  113. zdjęcia piękne, ale nie byłabym w stanie spać obok tak cierpiącej istoty – choć bym wody mu dała……….i a nuż jakieś serce tubylca by to poruszyło i na przyszłość trochę lepiej by traktował tych braci mniejszych………………

  114. Piotrek!!! To ja czekałem na jakieś info, słówko, cokolwiek przez 3 miesiące od końca zeszłorocznej wyprawy. Juz przestałem tutaj zaglądać codziennie, aż tu dzisiaj wchodzę widzę, że ty już tak długo jedziesz!!! Już sie we mnie wszystko gotuje, drżę z emocji, mam ochotę połknąć już teraz, zaraz wszystkie zaległości Znów chce poczuć to palące słońce, siłę wiatru i zapach ziemi i wolności ! Super! Powodzenia Piotrek jestem z Tobą 😉

  115. Ta budka-stragan i ten tekst. Niebywałe! Choć z drugiej strony, coraz mniej rzeczy mnie zaskakuje w Twojej podróży. Wiele z nich okazuje się tak naturalnych i… spokojnych (?), na miejscu. Jak ta trąbka w „Together”

  116. Elvis żyje i jest Królem! To ważne, żeby w życiu znaleźć takie ”oczy, które zobaczą w nas okno na wieczność”, niezależnie od bujności kształtów.

  117. Tak, muzyka to straszna rzecz…
    Długi ten niebaw tym razem (…nie poganiaj mnie, bo tracę oddech… MANAM) 🙂
    Pozdro.

  118. Hej Piotrze, no jak tylko zobaczyłem, iż jest nowa kniga Twa to od razu zamówiłem, teraz czekam i zabieram się do czytania 🙂 Pzdr.

  119. Hej

    Świetny blog, zdjęcia niesamowite. Jestem tu po raz pierwszy i widzę, że duuużo mam do obejrzenia i przeczytania.

    Pozdrawiam ciepło

  120. Jesteś niesamowity – człowiek słucha audycji w trójce z Tobą w roli głównej i gęba mu się cieszy od ucha do ucha 🙂 Nie martw się, do książki nie zniechęciłeś. Ja czekam na przesyłkę i pewnie jak wszystkie poprzednie wciągnę za jednym zamachem 😉
    Pozdrawiam

  121. Dziękuję w imieniu mojej żony, dzieciaków i swoim własnym, za magiczną prelekcję na rybnickiej Karawanie. Tak pięknie potrafisz opowiadać, a zarazem tak zwyczajnie. I to Twoje „To nic…” gdy zawodził sprzęt, pokazujące dystans, akceptację i pogodzenie się z tym co wokół – ujmujące! Bardzo się cieszę, że mogłem Cię poznać i zamienić kilka słów – to dla mnie ważne doświadczenie i spore przeżycie. Wpadnij tu jeszcze kiedyś, prosimy…

  122. Mialam ogromną przyjemność posłuchać Cię na Karawanie w Rybniku. Można się w Tobie zakochać od pierwszego usłyszenia 😉 jesteś tak rzeczywisty i wiarygodny, autentyczny i szczery, wyzwolony i zarazem klaustrofobicznie odizolowany od szarego tłumu, „odjechany” wariat…. brakuje Ci tylko polskiej flagi na tych dwóch kółkach. Życzę idealnie dopasowanej Pani pancernikowej 😉

  123. Świetne zdjęcia, świetne dwie godziny w Krośnie. Słuchać Pana to przyjemność. Przeżywać razem z Panem to przyjemność. Pozdrawiam i życzę niekończącej się trasy.

  124. Kameralne spotkanie w Sulbinach ,podobno już czwarte? A ja poraz pierwszy mam okazję poznać tak intrygującego człowieka.W głowie ciągle kołacze myśl-zwolnij ,wrzuć na luz,wszystko czego potrzebujesz masz w sobie .Kupuję książkę,,Sen Powrotu” Piotr pisze dedykację o tym by nie rezygnować z marzeń,kurde myślę- trafił w sedno.Książka mnie zachwyciła, piekny język opisujący codzienność ,prostotę bytu, tyle że z perspektywy dwóch kółek gnającego za …no właśnie, za..czymś ……człowieka

  125. Piotrze, jestem Ci bardzo wdzięczna za to, że dzielisz się z nami chwilami szczęścia jakich doświadczyłeś i które na zawsze utrwaliłeś na zdjęciach. Oglądając je czuję się szczęśliwa, odkrywam na nowo świat, jego prawdziwe piękno. Twoje książki inspirują i uczą jak żyć w pełni, bez ograniczeń, bez pośpiechu, doceniając to co się otrzymało. Pozdrawiam serdecznie

  126. Super artykuł dzięki. Sama mam od lat męskiego górala którego uwielbiam, ale juz nie mogę na nim jeździć również z powodów chorego kręgogłupa szyjnego. Rehabilituję sie kilka razy w roku, migreny mam ciągle….Dumałam co kupic bo już nie daje rady…i juz wiem dobry cross plus wymiana wspornika. :)))

  127. Masz Kota !!! Jestem na etapie poszukiwania sposobu na życie choć mam już 51 lat. Dalej go nie znalazłem . Ale w trakcie tych poszukiwań trafiłem na Twoją stronę .Pozycja !!!!!!!!!! pozdrawiam , Rafał

  128. Puenta (podsumowanie tekstu o przyczepce) – Popłakałem się ze śmiechu :))
    A miałem taki zje….ny dzień.
    Dziękuję za poprawienie mi humoru.
    09.09.2016 temperatura 25 stopni , świeci słońce hurrrraaa !!!
    Idę na rower…
    Na lekko

  129. Dziękuję Bardzo Piotrze,
    szykuje się do jazdy z Frankfurtu M. do Portugali…ca 3000 km.
    Zamówiłem już rower Treking z przekładnia Pinion….zastosuje kilka Twoich uwag i wskazówek.
    Dam znać jak poszło..Pozdrawiam

  130. Mega wpis!!! Kopalnia wiedzy, mimo iż przeciętny podróżnik zdaje sobie sprawę jeśli chodzi o wodę w nieco bardziej egzotycznych miejscach naszej planety, aczkolwiek tu te wiadomości są znakomicie ujęte. Podziwiamy zapał i ilość odwiedzonych miejsc, serdecznie pozdrawiając! 🙂

  131. „W życiu piękne są tylko chwile”. Twoje życie Piotrze pełne jest takich chwil. Podziwiam i zazdroszczę – w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Pamiętam Twój pokaz w Piwnicy PodCieniami w Krośnie. Szerokiej Drogi !

  132. Wielkie dzieło o przeżyciach przeżytego i nieprzeżytego , zdobywaniu zdobytego i niezdobytego . Zaczytałam się w niej . Otarła w mej duszy ocean wcześniej wylanych łez . Dała mi życie. Książka jest lustrem, spojrzeniem w siebie .
    Ta książka była podczas jej czytania dotykowym , wzrokowym i słuchowym, smakowym i węchowym oglądaniem siebie we własnej wyobraźni, badaniem siebie poprzez Twoje przeżycia. Dziękuję .

  133. Moim zdaniem jest jeszcze kilka istotnych spraw. Np możliwość siedzenia w namiocie i nie zawadzania o „wilgotny sufit” głową , możliwość ewentualnego gotowania w namiocie,dodatkowa osłona (może być folia budowlana) żeby móc składać namiot „na sucho” (wieczorem przy rozkładaniu będzie suchy wewnątrz ) . Tak na szybko to były chyba moje pierwsze spostrzeżenia po 8 dniach na wyprawie rowerowej. Pozdrawiam Michał.

  134. Dobrze, że są tacy ludzie jak Ty. To daje nadzieję, że życie rzeczywiście ma sens, który wyraża zmiana i nieustanna chęć wytyczania wciąż nowych celów.

    Powodzenia!
    K

  135. Piotrek, to była ogromna przyjemność, słuchać i oglądać Cię w sobotę na Kolosach! To była najciekawsza, najlepiej opowiedziana prezentacja! W dzisiejszym świecie rzadko spotyka się człowieka o tak ogromnej wrażliwości, jednocześnie tak dobrego i nie zgorzkniałego! Twoja bezpretensjonalność jest piękna i co raz bardziej deficytowa. Mimo, że te piękne cechy rzadko zgrywają się ze światem codziennym i zapewne czasami nie jest Ci łatwo, nigdy się nie zmieniaj i rób swoje! Jesteś inspirujący i wiele osób mogłoby się od Ciebie uczyć! Życzę Ci wytrwałości, szczęścia i jeszcze więcej przygód! I mam nadzieję, że do zobaczenia na Kolosach za rok 🙂

  136. Piotr: Te lei en La contra de La Vanguardia periodico de Barcelona, que grande eres un saludo y adelante mucha suerte en tu camino……..Eduardo

  137. Panie Piotrze, dziś po prelekcji w kinie Luna, jestem pod ogromnym wrażeniem Pana wrażliwości i optymizmu do życia.
    Fragment filmu a zarazem pytanie : Czy łatwo było przejechać obie Ameryki? zostaną mi w pamięci na zawsze…
    Życzę pięknych podróży, wspaniałych ludzi na drodze i niech zawsze „spada Pan na cztery łapy” – tak jak ukochane koty 🙂
    Dużo, dużo zdrowia.

  138. Fantastycznie wyglądają te fotografie 🙂 Mnie zawsze zastanawiało, jak wyglądają święta w innych kulturach. Może uda mi się zajechać do Łodzi. Do zobaczenia 🙂

  139. Oj, Przy temperaturach które Pan podaje to te Husky to chyba ciężki tam żywot mają.
    A post oczywiście Wyborny !!!!

  140. Witam Piotrze Przymierzam się do kupna roweru „wyprawowego” Marin four corners gravel i mam mały problem z dobraniem wielkości ramy. Z tabeli rozmiaru podanej przez producenta M 168 – 178 / 47cm 17.5/18″
    L 178 – 185 / 50cm 19″
    Przy moim wzroście 178 jestem na rozdrożu. Normalnie celował bym w rozmiar M ale ze względu na problemy w odcinku lędźwiowym i piersiowym (przepukliny) szukam wygodnej pozycji. Przeczytałem, że w większej ramie, można bardziej rzeźbić w ustawieniach. Mamy taki sam wzrost i też szukam komfortu. W co Ty byś celował na dłuższe podróże? Pozdrawiam

    • Dziękuję za zaufanie, jakim mnie obdarzyłeś. Nie wiem, czy pomogę w zakupie, ale chętnie dodam swoje trzy grosze w temacie konkretnego modelu roweru, o który zapytałeś.
      Zajrzałem na kilka stron internetowych i obejrzałem poniższy film:
      https://www.youtube.com/watch?v=oba0yvwFGC0

      Przepraszam za szczerość, ale ja na tym rowerze nie pojechałbym nawet do parku. Dlaczego? Ma bardzo nisko ustawioną kierownicę, a ja mam przepuklinę w kręgach szyjnych, którą sobie wyhodowałem, jeżdżąc kiedyś przez lata na rowerach o podobnej geometrii, podobnie nisko ustawionych wspornikach, jak i samej kierownicy. Wychylałem szyję przez lata i teraz muszę uważać.
      Piszesz, że sam masz przepuklinę w kręgosłupie – tym bardziej zastanowiłbym się nad kupnem roweru, którego rama i ustawienie kierownicy będzie wymuszać prostą sylwetkę, a nie pochyloną.
      Na filmie, którego link podałem powyżej, można usłyszeć (ok. 6 minuta), że rower posiada „kanapowe” siodełko. Jakieś zupełne nieporozumienie. Siodełko jest wąskie i wydłużone, do „kanapy” bardzo mu daleko.
      Dziwne jest również to, że ten niby „wyprawowy” rower, nie jest fabrycznie wyposażony w bagażniki (choćby tylny – dedykowany pod wywiercone w ramie dziury), i nie posiada błotników, które wcale nie tak łatwo dobrać, aby były odpowiednio długie i rzeczywiście działały zgodnie ze swoim przeznaczeniem.
      Hamulce – po co montować tarczowe, skoro i tak są tylko mechaniczne? Tylko komplikuje to naprawę w razie usterki.
      Stalowa rama być może pochłania drgania lepiej, niż aluminium, ale w drodze nie ma to większego znaczenia, a jeśli nawet materiał zastosowany do budowy ramy ma mieć znaczenie – to na stalowym rowerze gorzej się jedzie, bo jest… cięższy, co szczególnie odczujemy na długich podjazdach.
      Jak coś ma się złamać, to i tak się złamie. Od (prawie) zawsze jeżdżę na rowerze aluminiowym. Ten, którego używam ostatnio, ma przebieg 80 000 km, 15 lat i działa i nie zamienię go na żaden inny, dopóki będzie działał. Dlaczego? Dlatego, bo jest wygodny. I to powinno być pierwszym kryterium przy zakupie jakiegokolwiek roweru na „wyprawę”. Wygoda. Pytanie mnie o rozmiar ramy nie ma więc większego sensu. Musisz sam wsiąść na rower i sam się przekonać, jak się TOBIE jeździ.
      Nie wiem, gdzie się wybierasz i na jak długo. Jeśli na miesiąc, to raczej nie odczujesz większej różnicy pomiędzy rozmiarami, podobnie jak nie będzie Ci przeszkadzać nisko umocowana kierownica.
      Osobiście, nie wyobrażam sobie kupna ŻADNEGO roweru (nawet na weekendowe wycieczki do lasu) bez wcześniejszego przymierzenia i przejechania się na nim choćby przez pięć minut – sprawdzenia jak się siedzi, jak jedzie, co przeszkadza. Także – siadaj na rower i sam sprawdź, czy Tobie on odpowiada.
      Pozdrawiam serdecznie.
      Piotr

  141. Witaj Piotrze.
    Jestem zachwycony tym, że właśnie w taki sposób da się żyć! Miałem okazję obejrzeć Twój film.
    Chcę pojechać na swoją pierwszą zagraniczną podróż.
    Myślę o czymś dużym – by objechać prawie cały Bałtyk – Litwa, Łotwa, Estonia, Finlandia i Szwecja. Waham się między spaniem w namiocie a hamaku. Będę podróżował rowerem poziomym (ostatnią trasę 650 km znosił bardzo dobrze). Mam do Ciebie pytanie – czy masz dla mnie jakieś wskazowki lub ostrzeżenia dotyczące tych krajów? Czy na samo pożywienie wystarczy mi budżetu 3000 zł? na promy potrzebuję około 400-1200 zł (z cenami biletów różnie bywa). Planuję jechać 45-60 dni, jakieś 4000-4200km (ostatnio 650 on pokonałem w 5 dni).

  142. Pingback: Sprzęt na długi wyjazd rowerowy | zamiejscowi.pl

  143. Cześć chciałem zapytać kogoś doświadczonego o sakwy trzyczęściowe. Ortlieb z tego co wiem takich nie robi przynajmniej ja sie z nimi nie spotkałem, z crosso szczerze mówiąc też nie. znalazłem taką sakwę Meridy https://www.rowertour.com/p/158402/merida-big-pannier-trzyczesciowa-sakwa-rowerowa-78l Wiem że to firma raczej ze średniej półki dlatego chciałem zapoytać czy warto w ogóle się nią interesować? Możesz mi ewentualnie doradzić producenta z ofertą takich sakw – mile widziana wodoodporność 🙂

    • Cześć. Nie używałem sakw trzyczęściowych, nie znam też tych konkretnych, do których zamieściłeś odnośnik, więc ciężko mi się wypowiedzieć. Nie wyglądają źle, pytanie, jak sprawdzą się w praktyce? Nie są drogie, ale są dość ciężkie. Jeśli nie wybierasz się na wielomiesięczny wyjazd, to myślę, że Cię usatysfakcjonują, ale gwarancji nigdy przecież nie ma:) Ja nie lubię takich łączonych sakw, bo wydaje mi się, że z takimi mniejszymi lepiej zorganizować przestrzeń w namiocie i przedsionku, ale to jest moja subiektywna opinia. Mają wiele kieszonek, co jest dużym plusem, ale posiadają też suwaki, a suwaki to jest taki element, który się w drodze często psuje. Zwróć uwagę, czy mają sztywne boki, jakie elementy mocujące, a najlepiej obejrzyj je najpierw na żywo. Nie wiem, gdzie się wybierasz, ale jak nie w jakieś bardzo ekstremalne miejsca, to te sakwy (przynajmniej na stronie) nie wyglądają źle. Pozdrawiam. Piotr Strzeżysz

  144. Piotrek odezwij się do mnie. Pogadamy. Zapraszam cię do siebie na dwa trzy dni. Musisz przyjechać. Pozdrawiam. Franciszk

  145. Dzięki Panie Piotrek za rozrywkę, którą stworzyłeś z mozołem. Dziewczyna czyta mi właśnie Campę. Jesteśmy na „podpompowaniu się na lotnisku”. Ja leżę, marzę o podróżach i nie mam siły ani weny na wymianę dentki roweru, ktory stoi tuż obok, od miesiąca. Pozdrowionka

  146. Piotrze,
    czytam jak pięknie bawisz się słowem i aż brakuje mi własnych 🙂
    Patrzę jak radośnie bawisz się życiem i … w tym momencie jest ono inspiracją dla mojego.
    Dziękuję.
    Wszystkiego karmicznie dobrego!
    Pozdrawiamy z Gdyni,
    Małgorzata i Szymek

  147. Piotrze, czy dobrze zakładam (z filmu tak wynika), że w wannie z ciepłą wodą, pośrodku niczego byłeś 02.09.2021?
    To aż nieprawdopodobne, bo musieliśmy się minąć o włos 🙂 Specjalnie sprawdziłem zdjęcia i widnieje tam data 02 września, tylko godziny bardziej popołudniowe, około 16.00.
    Dziękuję za film, powrót wspomnień i spojrzenie na te same miejsca, ale z innej perspektywy.
    Pozdrawiam,

    Przemek

      • To co się urodziło jest bardzo piękne. Dziękuję Ci Piotrze za ten film i za najnowszą książkę. Ona mi pomogła w przeżywaniu osobistej żałoby. Wiem, że miałeś co do niej wątpliwości, mam nadzieję, że książka znajdzie zrozumienie i zainteresowanie u wielu osób. Dopuszczasz czytelnika blisko, bardzo blisko swoich spraw, przedstawiasz swój świat z taką delikatnością i miłością, że chyba każdemu, kto czyta udziela się czułość i wzruszenie. Zaskoczeniem był temat- okazuje się, że możesz pisać nie tylko o podróżach. Ciekawe w jaką stronę pójdziesz?

        • Dziękuję bardzo:) Ciągle mam wątpliwości, czy dobrze, że o pewnych rzeczach napisałem. Ale napisałem, książka wydana, nie ma sensu teraz tego rozstrząsać:) A w którą stronę pójdę? Mnie się wydawało (choć mogę się mylić, bo to moje odczucia), że już w poprzednich książkach mocno odszedłem od podróży. Choć gdyby przyjąć, że życie jest podróżą, to od tej tematyki nie ma ucieczki i nadal będę pisał o drodze. Jeśli oczywiście jeszcze coś się wykluje:) Pozdrawiam!

  148. Może nie ściśle o podróżach ale na bazie podróży. Ok tylko tak się zastanawiam na ile Ci jeszcze starczy chęci do wyjazdów. A w razie czego i z codzienności mógłbyś czerpać temat. Kornel Filipowicz pisał o kocie za oknem. To było takie w Twoim stylu. Choć w sumie jazda rowerem to chyba Twoja codzienność:)
    Też pozdrawiam i kibicuję Ci.

    • Jeśli masz na myśli siły fizyczne, to sam się zastanawiam:) Wiecznie nie będę sprawny, nie da się temu zaprzeczyć. Czas pokaże, ile jeszcze dam radę pojeździć z rowerem. A porównanie mojego pisania do twórczości Filipowicza mocno na wyrost:) Niemniej jednak – bardzo dziękuję! 🙂

      • Bardziej mi chodzi o chęci i zapał 🙂 Bo wszystko się kiedyś nudzi. Oby jak najdłużej nie…
        A co z polonistyką w Krakowie? Rozeszło się?
        Jeszcze taka uwaga ode mnie, że bardzo fajna jest ta stronka, lepsza niż wszystkie fb, instagramy i inne

        • Bardzo się cieszę, że ktoś tu jeszcze zagląda. Może wrócę do pisania na stronie bardziej regularnie… Od kiedy mam konto na fejsie, zamieszczam na nim większość rzeczy. Polonistykę skończyłem, co masz na myśli pisząc „rozeszło się”? Zazwyczaj kończę to, co zacząłem. Kolejny papierek do szuflady:) A co do chęci i zapału – podróżowanie już od dawna jest dla mnie w zasadzie tym samym, co życie, także – do śmierci znudzić się nie powinno. Pytanie, czy nadal będę miał chęci i zapał do dzielenia się tym, co przeżyłem. Pozdrawiam.

  149. Aha, bo z książki zrozumiałam, że z powodu pandemii przerwałeś i wróciłeś do Trąbek. W takim razie gratuluję dyplomu.
    Niestety facebook mnie blokuje nie wiadomo dlaczego, więc moje jedyne źródło to ta strona. Poza tym jest Twoja i Ty tu rządzisz więc jest lepsza 🙂
    Nie tylko ja chcę słuchać Twoich opowieści. Widać po kolejce do Ciebie po autografy 🙂 Więc opowiadaj dalej. Mam nadzieję, że Ci się nie znudzi.
    Byłoby smutno gdybyś zniknął.

    • Nie nie, pandemia spowodowała, że zajęcia odbywały się on-line, co było okropne i trochę żałuję, że nie zrezygnowałem (nie zrobiłem przerwy, aż zajęcia znów będą odbywać się w formie stacjonarnej). Skończyłem „zdalnie”.
      No tak, na stronie mam więcej pola do samodecydowania, ale trafia tu mniej osób.. Może powinienem wrócić do mniej bądź bardziej regularnych wpisów, a na fejsie jedynie informować, że coś nowego pojawiło się na stronie. Może kiedyś tak to będzie wyglądać.
      Na razie nie znikam, choć czasem chciałbym. Pozdrawiam.

  150. Hej,
    trafiłem tutaj przez przypadek. Szukam inspiracji właśnie na wyjazd na Islandię, ale to co zrobiłeś jest bardzo inspirujące i daje zupełnie inną perspektywę. Dziękuję!

  151. WOW…. lubię jeździć na rowerze, ale twoja wyprawa to szacun. Mega mi się podoba. Muszę coś podobnego zrobić, tylko może do mniej egzotycznego kraju 😉 dzięki za inspirację 🙂

  152. Piotrze, dzięki Tobie odkrywam nieznane mi kraje , poznaję zwyczaje i buduje pogląd na świat. Bardzo dziękuję za wszystkie napisane książki pisane w drodze i z drogi. Stały się ” drogą ” dla mnie. Sięgam po nie ” gdy przeraża mnie konsumpcjonizm” , a więc często. Przejmujące zdjęcia ukazane z Twojej perspektywy inspirują mnie do pisania wierszy.. Wszystkiego co dobre

  153. Natknąłem na Twoją stronę całkowicie przypadkowo, ale zostanę na dłużej. Świetny filmik – content, taki jak lubię . Mam nadzieję, że dodasz jeszcze więcej z pakistańskiej przychody. Pozdrawiam!

  154. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia i odzyskania sił. Chęci do kontynuowania wypraw chyba nie muszę życzyć. 🙂 Proszę o siebie zadbać, świat na Pana poczeka, a bez zdrowia nie da się go zdobywać. Świetne relacje – zdjęcia, oprawa muzyczna, komentarz. Skupia się pan na zwyczajnych ludziach, na ich codziennym życiu. Fotografuje twarze, które o nich wiele mówią. I to lubię najbardziej. Czytam pana książki – piękne. Z filmami jestem trochę do tyłu (ostatnio widziałam Egipt), ale teraz pewnie nadrobię i jak pan wróci do wędrowania, będę na bieżąco. Pozdrawiam serdecznie. 🙂

    • Dzień dobry/dobry wieczór!
      Z niedowierzaniem czytam komentarz:) Myślałem, że ta strona już od dawna odeszła w zapomnienie (łącznie we mnie:), ale widzę, że są tacy, którzy czasem tutaj zaglądają… Może kiedyś wrócę do bardziej systematycznego pisania, ale najpierw musiałbym poprawić (pod kątem czytelności) i uporządkować tę stronę, a wciąż nie mogę znaleźć na to czasu… Ten Egipt, to może Iran? Bo w Egipcie byłem ostatnio (i jedynie) w 2010 roku.. Wracam po rower najprawdopodobniej za dwa tygodnie, więc mam nadzieję, że coś nowego niedługo zamieszczę. Pozdrawiam!

  155. Dzień dobry. 🙂 Rzeczywiście, Egipt okazał się Iranem, potworne przejęzyczenie, niedopatrzenie i bałaganiarstwo w mojej głowie. Jak mogłam,. Ale zapewniam, że rozrózniam Iran od Egiptu czy Iraku. Nie ma jednak tego co by na dobre nie wyszło, weszłam na ytb i już wiem ile mnie dobra ominęło. Do tej pory korzystałam z tej platformy głownie w sferze muzycznej. Czas zmienić swoje przyzwyczajenia i oprócz czytania zacząć także ogladać i słuchać. Cieszy mnie, że wrócił pan już do zdrowia (ten kaszel brzmiał okrutnie) i wraca pan po rower. Jest pan odważny, przemierzając ten jakże „bezpieczny” kraj na rowerze. Reklama w wykonaniu policjanta bezcenna. „Przyjeżdżaj do Pakistanu, policja pozwoli ci go bezpiecznie poznać w naszej asyście” 🙂 Poza tym, daje się zauważyć, że im biedniejsi ludzie tym bardziej radośni i przyjaźni. W końcu – takie zjawisko jak pan to nie lada atrakcja dla nich i jacy oni są ciekawi świata i innych. Pierwszy raz miałam przyjemność spotkać pana w Poznaniu na wieczorze w Klubie Podróżnika w kinie „Rialto”. No i zaciekawił mnie pan. Kupiłam książkę, jedną, później drugą, itd. Piękne impresje na temat tego co pan widział i czego wysłuchał podczas swych podróży od spotykanych po drodze osób. Żeby pamiętać o panu, bo wiadomo jak to jest – z każdej strony jesteśmy bombardowani coraz to nowymi informacjami wydawniczymi, wszystkie oczywiście najlepsze i jedyne – wpisałam sobie link z pana bloga na swojego (filmowego), ktorego od lat już nie prowadzę, ale zaglądam, sprawdzić, czy mi ktoś nie zrobił jakiegoś psikusa. Pozdrawiam jeszcze bardziej, by zdrowie się umocniło. I do zobaczenia z okazji kolejnej relacji, nie tylko tej najnowszej. B.J.

    • Jeszcze raz bardzo dziękuję za wszystkie ciepłe słowa! Poznań bardzo lubię, zawszze chętnie tam wracam. Może będzie okazja pojawić się z opowieścią i zdjęciami jesienią. Pozdrawiam serdecznie. Dobrego dnia! 🙂