Petite Mort

a (4)

Płaszcz czarnoksięski gdybym miał u ramion, władny mnie zanieść w obcych krajów świat, wierz mi, za przepych najbogatszych szat, za płaszcz królewski nie oddam go w zamian  Goethe Faust

Ciągle szukam, a zarazem bronię się przed odkryciem, na dobrej jawie przedłużam sen, na złej obijam się wśród powidoków wspomnień, odpędzam złowrogie, złowieszcze Zmory, gdzie dobra jawa to przedłużenie snu, ziszczenie marzenia i tęsknoty, zła jawa to bezsenna trwoga i gdyby tylko ona i nic więcej, to nie warto by żyć… Szukam własnego rytmu, równowagi, względnego spokoju, istotnych treści, jakbym, nie ruszając się z miejsca, pragnął zawędrować chore urojenia, zawędrować swoją melancholię, jakbym chciał się wreszcie wymknąć, wyrwać wydłużającym się niepostrzeżenie cieniom, zobaczyć coś poza odosobnionymi światełkami w otchłani własnej niewiedzy, zamienić się w oddech ciszy, wyłuskać możliwość, a z niej kolejne możliwości.

Nie wiem czy to dobrze, czy źle, ale nie potrafię zatrzymać własnego przeznaczenia, w którym każdy wybór jest początkiem i końcem, choć ten koniec nie przychodzi tak od razu. Do końca życia nieraz się ciągnie. Jak zatęchła, niepotrzebna myśl.

Bardzo rzadko nie myślę o niczym. Bardzo rzadko mam takie chwile, że idę sobie i nic mnie nie obchodzi, nie myślę o niczym, tylko idę lekko. Przeważnie mam w głowie wielki szum E. Stachura

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wieczorami więcej widzę. A najwięcej, jak zamknę powieki. Wtedy to dopiero widzę! Choć tego, co widzę, jak pisał Myśliwski w Widnokręgu, nikt inny nigdy nie zobaczy, choćby dużo więcej wiedział. Zgubionego buta już nie szukam, ale czasem słyszę, jakby to do mnie mama mówiła, że samymi oczami nie znajdziesz, bo widzi się to, co się czuje. Nie samymi oczami się tylko widzi.

IMG_1399

Sparafrazuję Karpowicza i napiszę, że podobnie jak ludzie, niektóre miejsca są na zawsze, niektóre tylko sporadycznie, i że nie mam żadnego wpływu na to, które będzie na zawsze, a które od czasu do czasu.

Słów mało w głowie, z tych, które zostały, nie dałoby się nawet zdania ułożyć, zdecydowanie więcej powidokówChoć wydaje mi się, że to dobrze. Może więcej słów przyjdzie po latach, a może właśnie mniej. Niewiele przecież trzeba słów, żeby zamknąć w nich nasze przeznaczenie. I, być może, ze wszystkich słów tylko te niedokończone są jak ziarna, kiełkują, rosną.

Na dobrej jawie le petite mort się wznosi, na czarnoksięskim płaszczu w inny świat unosi.